Pamiętnik LOUIS'A- wcześniej
- Siema! Idziemy dziś do dziewczyn!- krzyknął w naszą stronę uradowany Harrym który właśnie przyszedł z lunchu z Sue.
- Po co?- zbulwersował się siedzący koło mnie Niall
- No nie wiem może po to żeby w końcu wyjść z domu i gdzieś pójść?- z ironią stwierdził loczek i usiadł na fotelu znającym się przy mnie.
- Ej. Lou?- spojrzał sie na mnie
- hm?- podniosłem wzrok
- kiedy przedstawisz nam swoją laske?- s tryknął mnie ramieniem
-ammm no nie wiem. Muszę się jej spytać- spróbowałem wymyślić coś na poczekaniu.
Chwilę jeszcze z nimi posiedziałem i bez słowa poszedłem na górę.
Tam wszedłem do mojego pokoju. Zasłoniłem okno granatową firaną i rzuciłem się na łóżku.
Świetnie mam laske, jestem szczęśliwy.... fajnie tylko, że nie ma żadnej Kate( tak nazwałem swoją wyimaginowaną dziewczynę). No wiem, zachowałem się dziecinnie. Ale co miałem zrobić? Każdy z chłopaków ma kogoś... chociażby najlepszą kumpelę. A ja? no ja nawet ni umiałem utrzymać głupich koleżeńskich relacji z moją podobno najlepszą przyjaciółką na zawsze Amy. Tak... ale to chyba było kiedyś. Co poradzę na to, że ani Emma, ani Susane, ani Amy nie interesują mnie ,, w ten sposób". Ja po prostu nie chciałem być gorszy i nie chciałem ciągle być samotny. Wpadłem na pomysł z dziewczyną jakoś tydzień temu gdy wpadły do nas Emma i Amy, Sue też wtedy była. Oglądaliśmy film,a potem bawiliśmy się w chowanego :D. Było całkiem fajnie ale zrozumiałem, że od kąt chłopacy poznajdowali sobie dziewczyny wszystko się zmieniło. Oczywiście nadal jesteśmy zwariowaną paczką debili i najlepszym zespołem ale nie ma już Larrego, nie robimy prawie nic bez dziewczyn. Nie to żebym ich nie lubił, akceptuję Amy i Emmę,a nawet byłbym skłonny zgodzić się żeby tu zamieszkały ale Sue? ona wszystkich nas ogranicza...
- Wszystko w porządku?- ze snu wybudził mnie Harry
-taaa, jasne, super jest. Jest ekstra i w ogóle...- jednak po powiedzeniu tego wszystkiego coś we mnie kazało powiedzieć nie. - Nie, nie jest w porządku. Właściwie to nic nie jest w porządku.
- Co się stało? Wiesz, możesz pogadać ze mną o wszystkim.- usiadł koło mnie.
Chwilę się zastanowiłem co mam zrobić ale to coś podpowiedziało mi, że HArry to dobry przyjaciel...
- Nie ma żadnej Kate.
Londyn,02.07.2012r.
Pamiętnik Amy- czas równoległy
- Tylko mi nie mów, że ty się cieszysz z takiego obrotu sprawy- spojrzałam na Cody'iego odzywając się do niego pierwszy raz odkąd powiedział mi o obrazku.
- A czemu mam się nie cieszyć?- zaśmiał się nie rozumiejąc tego co powiedziałam
- To od początku było zaplanowane, prawda? chciałeś mnie tylko wykorzystać?- spojrzałam w jego oczy miejąc jedynie nadzieję, że powie mi coś co mnie ucieszy.
- Tak jak ty to mówisz to brzmi bardzo źle ale ja chciałem tylko żebyś się zabawiła.
Sekundę się zastanowiłam.... co miałam zrobić w takiej sytuacji?
-Wiesz co myślę o tej twojej chęci?- poczekałam chwilę na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony
- Hm?- odpowiedział w ogóle nie zainteresowany rozmową nie wiedząc co go czeka.
Nie zastanawiając się sekundy dłużej uderzyłam go z całej siły w twarz- aż się skulił i jego dłonie od razu powędrowały na bolące miejsce. szarpnęłam klamkę i już prawie wysiadałam... Niestety mój plan się nieco zmienił, Cody był szybszy. Zacisną dłoń na moim nadgarstku i mocno przyciągną mnie w swoją stronę- aż usiadłam.
- Wiesz, że to co zrobiłaś nie było najlepszym posunięciem?- nawet na niego nie spojrzałam.- gdybym cię nie lubił potraktował bym cię podobnie, jak szmate- mocno zaakcentował ostatnie słowo cały czas trzymając mój nadgarstek potrząsną mną.
- Ale, że cię lubię- powiedział i przybliżył usta do mojej głowy - to załatwię to inaczej- syknął w moje ucho i jednym ruchem ręki otworzył mi drzwi. -Możesz wysiąść- wow ale zaszczyt mnie spotkał- pomyślałam i już chciałam to powiedzieć ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
Zerwałam się z siedzenia i znów gdy chciałam wysiąść brunet pociągną mnie za nadgarstek
-Co?!- krzyknęłammu prosto w twarz
- ładnie to tak wychodzić bez pożegnania?- wskazał palcem swój policzek. I chodź w cale nie chciałam tego robić pocałowałam go w to miejsce i tym razem bez przeszkód wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Cody odjechał z piskiem opon. łzy momentalnie napłynęły mi do oczu- oczywiście nie dlatego, że odjechał ale dlatego, że w ogóle przyjechał. Nie zorientowałam sie kiedy pierwsza łza spłynęła mi po policzku po chwili skapując z mojej brody na chodnik. Sama nie wiedząc co mam teraz zrobić usiadłam na krawężniku i przyciągnęłam nogi do siebie tak, aby na kolanach oprzeć brodę. Ręce splotłam pod udami i siedziałam bez ruchu układając sobie wszystko w głowie. Czułam, że mijają godziny , tak naprawdę było to zaledwie pięć minut. Niestety któryś z gości zorientował się gdzie jestem, po prostu spoglądając przez okno dostrzegł mnie i od razu krzyknął abym do nich dołączyła.
Świetnie- powiedziałam do siebie w myślach próbując sobie poukładać co mam im powiedzieć. Na pewno nie prawdę... to trzeba zaznaczyć. Jednak nie miałam za dużo czasu, chłopcy i Emma na mnie czekali. Podniosłam tyłek i weszłam po schodach do budynku. Aby znaleźć się w moim mieszkaniu musiałam pokonać jeszcze kilka stopni na górę. Byłam pewna, że kiedy wejdę do środka posypią się pytania, i nie myliłam się.
- Gdzie byłaś? Co robiłaś? Z kim byłaś? Wiesz jak długo cię nie ma? fajnie było? dlaczego się spóźniłaś? - przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
- Nie ważne!- wydarłam się na nich wszystkich i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, zasłoniłam wszystkie rolety aż w końcu usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam co dokładnie mam teraz robić, ale najwidoczniej mój mózg nadal nie umiał się otrząsnąć. Znów zaczęłam płakać- tym razem poduszkę. Tak na prawdę kiedy teraz sie nad tym zastanawiam( Amy pisała to w pamiętniku kilka miesięcy temu) to nie wiem dlaczego płakałam... No bo przecież to był tylko dużo warty obrazek którego ukradł CODY. Ja nie miałam z tym nic wspólnego, no oprócz tego, że byłam z nim. Widocznie płacz był wywołany czymś innym...
- Hej Amy, wszystko w porządku?- do mich drzwi zapukała ruda.
- Tak- przetarłam łzy- ale zostawcie mnie.
- Nie chcesz pogadać?
Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami aż w końcu poczułam przypływ sił i wyszłam z pokoju. Usiadłam na fotelu i jak gdyby nigdy nic udałam, że oglądam coś co aktualnie lecialo w telewizji podczas gdy oni grali w butelkę, oczywiście kiedy mnie zobaczyli przestali i teraz tylko gapili się z pytającymi spojrzeniami.
- No co, nie można już normalnie oglądać telewizji?!
Pamiętnik Liama- następny dzień.
- Amy, spotkajmy się za godziną w tej kawiarni koło was- oznajmiłem dziewczynie i rozłączyłem się. Długo zastanawiałem się nad tą decyzją i dziś dotarło do mnie, że nie mogę być z osobą która ciągle mnie okłamuje, nie mówi prawdy i dłużej przebywa ze swoim przyjacielem niż kiedykolwiek ze mną. Kiedyś byla zupełnie inna. Teraz jej nie poznaję.
Założyłem na siebie jeansowe spodnie, w po dobie rurek i czerwone converse. Co do góry nie byłem pewny ale w końcu postawiłem na koszulę w biało-czerwono- czarną kratkę. Nie byłem pewny czy chcę żeby to był koniec. Nie, ja nie chciałem żeby to był koniec. Ale już dłużej nie wytrzymam. Czy żaden z nas nie może sobie znaleźć normalnej, kochającej dziewczyny? Może i jestem zazdrosny ale na prawde nie widzę sensu aby ciągnąć to dalej. Zazdrosna Sue, Co chwilę zmieniająca zdanie Emma i amy... Może i mam zbyt surowe zdanie o każdej z dziewczyn ale taka jest prawda. Dlaczego Emma i zayn co chwile rozstają i na nowo łączą? przecież każdy,a nawet oni wie, że powinni być razem. Dlaczego Harry znosi Sue? Bo ją kocha. A ja? ja myślę, że kocham Amy ale nie zniosę dłużej jej zachowania. Chyba nikt z nas nie wie, czego tak na prawdę chce. Jednak dziś nie zamierzam zerwać z Amy. Mam w planie poważną rozmowę z nią i jeśli nadal będzie tak jak jest to...
Tak jak było ustalone spotkaliśmy się o 16 pod kawiarnią. Muszę przyznać, że Amy wyglądala po prostu przecudownie. Beżowa, skromna sukienka, włosy spięte w niedbały koczek. Naturalność... to cecha którą cenię najbardziej.
- Hej- pocałowałem dziewczynę w skroń i poszliśmy do stolika. Ona usiadła,a ja poszedłem dla nas zamówić, wiedziałem co lubi. Trwało to chwilę, zaraz po tym wróciłem do Amy.
- Słuchaj, jak się za pewno domyślasz nie spotkaliśmy się tu bez powodu...- spojrzałem w jej głębokie oczy.
- Liam, ja cię przepraszam za to wszystko- patrzyła w dół, to był znak, że jest jej przykro- Wiem, spieprzyłam, ale proszę daj mi drugą szansę.
Nie wiedziałem co mam robić, ona sama czuła, że nie daję rady. Dlatego zrobiłem to, co podpowiedziało mi serce. Wstałem i podszedłem do mojej kochanej dziewczyny. Lekko przyciągnąłem ją do siebie- stanęła na przeciwko mnie. Patrzyłem jej głęboko w oczy, ona w moje. Teraz to już wiadomo co się stało :P Nasze usta zbliżyły się, czułem jej piękne malinowe perfumy które tak ubóstwiałem, teraz to juz nawet Cody nie zdołałby popsuć tej chwili.
Najpierw lekko musnąłem jej wargę aby potem połączyć nasze usta. Na początku bardzo delikatnie, ale coraz to namiętniej.
Oczywiście skończyło się na tym, że pogodziliśmy się, a Amy spała dziś u mnie :).
___________________________________________________________
No to jestem. I teraz chciałabym oczywiście podziękować za komentarze które cały czas poprawiały mi humor :P ( oczywiście nie wszystkie :) ) Trudno przyzwyczaiłam się do krytyki. Ale ja też mam prywatne życie i nie mogę codziennie siedzieć i pisać dla was rozdziały. Może nie dodaję po 3 rozdziały tygodniowo ale trudno, jeśli wam to nie pasuje to przecież nikt was nie zmusza do czytania. A jeśli myślicie, że dodając mi komentarze typu ,, Po co w ogóle piszesz tego bloga" coś zmienicie to się mylicie. Ja wiem po co piszę bloga i powtarzam jeśli coś ci nie pasuje to nie musisz się ze mną męczyć i czytać, jest tuziny innych ciekawszych blogów którymi możecie zastąpić mój. I pewnie wam będzie lepiej bo będziecie mieli kilka rozdziałów tygodniowo,a i mi też będzie milej jeśli nie będziecie mnie hejtować ;) Bo krytyka to nic złego, a nawet dobrze jeśli słyszy się krytykę ale nie pięćset razy na ten sam temat, i hejt, a krytyka to tez zupełnie co innego.Ale jeśli by się okazało, że nikt nie będzie mnie czytał lub tam zaledwie z 2 osoby to uważam, ze pisanie bloga również nie ma sensu, ja się będę wysilać, a wy nie napiszecie ani jednego komentarza...
JA wiem, że na prawdę nie jest fajnie, że robię sobie ciągle przerwy, że długo nie dodaję rozdziałów. Ale ja nawet sama nie wiem dlaczego tak jest. Wiem, że kiedyś tak nie było ale porównajcie sobie jak ja pisałam te dawne rozdziały. Były mega krótkie i często pisane bez sensu.
Mam nadzieję, że moją wypowiedzią nikogo nie zraniłam, a zarazem coś wam przekazałam. I mam tez nadzieję że wyczuliście gdzie napisałam przenośnie it.
Dziękuję bardzo osobą które poprawiły mi humor komentarzami : NeverSayNever, anonimkom, First Love, kolejnemu anonimkowi, Lovely, Em ma, Forever Young :P
Kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek ale tylko jeśli pod tym rozdziałem pojawi się