poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 1 (27) - Obrót o 180 stopni

                                                                Londyn, 01.07. 2013r.       
                                      Pamiętnik EMMY


  Przez jeden głupi pocałunek moje życie obróciło się do góry nogami. Kiedy ostatni raz robiłam wpis do mojego pamiętnika była dokładnie w Wigilia Bożego Narodzenia w tamtym roku. Od tamtego czasu trochę się pozmieniało... Od wczoraj czyli od dnia w którym zakończyłyśmy z Amy szkołę mieszkamy razem. Ja w końcu uwolniłam się od rodziców alkoholików,a Amy od swojej przepracowanej mamy. Ostatni rok trochę sobie składałyśmy aż w końcu było nas stać na wynajem mieszkania. Teraz jesteśmy już całkiem samodzielna, a dodatkowo ja znalazłam pracę na lato, z tego co wiem to brązowowłosa jest właśnie w trakcie szukania sobie czegoś. Nie wiemy jeszcze tylko   co ze studiami; ale na razie są wakacje.
Teraz należałoby opisać trochę sytuację "miłosną"   Amy jest z Liamem i z tego co wiem bardzo dobrze im się układa, aczkolwiek na moje oko mogłoby być lepiej,a dlaczego to wyjaśni się trochę później. Ja?  Hmmm... Jak to nazwać. Aktualnie jestem sama. Po pocałunku z Zaynem który ostatnio opisywałam wiele się między nami działo ale doszliśmy do wniosku, że to co nas łączy to na pewno nie miłość. Aczkolwiek w moim życiu adoratorów nie brakuje :) Miesiąc temu Niall wyznał mi miłość, a Susane cały czas oskarża mnie o podrywanie jej faceta. To już nie ta czerwonowłosa osóbka co kiedyś od kąt  ułożyło im się z loczkiem ta cały czas go pilnuje i jest cholernie zazdrosna. Całymi dniami przesiaduje u biednego Harrego, ten nawet nie może w spokoju zjeść, a co tu dopiero myśleć o imprezach czy odwalaniem z chłopakami. Całe dnie musi być z Sue i co ten biedny ma zrobić?

 Dziś nie miałam nic w planach, jedyne co siedziało mi w planach to wstać w południe, obejrzeć stare odcinki jakiegoś serialu, zjeść obfity obiad i iść gdzieś... gdzieś? gdzie to może być... no cóż zastanawiałam się przed pójściem spać gdzie bym mogła iść ale nic nie wymyśliłam. wstałam o 13.00. Nawet nie miałam ochoty  zwlec się z tego łóżka, w końcu dziś miałam dzień wolny i tym samym zero pomysłów na dalszą część tego letniego dnia. Podnosząc lekko głowę do góry ujrzałam zachmurzone niebo- Wiedziałam!- krzyknęłam nie wiadomo do kogo, nie wiadomo z jakiego powodu, przecież Amy nocowała dziś u Liama. Nagle przypłynęły do mnie jakieś dziwne chęci i nawet nie mogąc powstrzymać tego robiłam podniosłam się i usiadłam na łóżku. Nogi miałam odkryte,  ziewnęłam lekko i przeciągnęłam się. Już kładłam na ziemi jedną nogę aby wstać- lewą nogę. Nagle zobaczyłam co robię i zmieniłam lewą nogę na prawą - sama zaśmiałam się z tego co zrobiłam. W końcu bezproblemowo wstałam, sięgnęłam z wieszaka mój szlafrok w ciapy- założyłam go na siebie i wyszłam z pokoju. Wychodząc od razu znalazłam się w salonie połączonym z kuchnią. Po drodze do lodówki włączyłam telewizor. Słuchając cały czas jakiś wiadomości wyciągnęłam masło czosnkowe i bagietkę. Wszystko ładnie sobie zrobiłam, do tego trochę sałatki. Położyłam to wszystko na stoliku przed telewizorem, a zaraz po tym wróciłam po szklankę zimnego, pomarańczowego soku.

O godzinie 15.00 dotarło do mnie, że przecież muszę coś dziś porobić, bo cały dzień siedzieć w domu nie zamierzam . Nie wiem dlaczego ale bardzo ciągnęło mnie dziś do domu chłopaków,a  nie chciałam robić nic na przekór sobie. Wstałam, wyłączyłam telewizor i powędrowałam do łazienki. Tam wzięłam zimny prysznic i umalowałam się. Dopiero wtedy czułam się na prawdę dobrze. Podśpiewując pod nosem cofnęłam się do mojego pokoju i otworzyłam szafę. Jednak chęć przeżycia głupawki wygrała i zaraz  stałam się gwiazdą. Stanęłam z dezodorantem na łóżku, nogą włączyłam wierzę i zaczęłam śpiewać pierwszą lepszą piosenkę która leciała w radiu. Wyobrażałam sobie, że mam koncert i śpiewam dla miliona fanów; fajnie tak czasem oderwać się od rzeczywistości. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to co teraz robię jest idiotyczne więc przestałam. Zeskoczyłam z łóżka i rzuciłam mój mikrofon w kąt. Podeszłam do szafy i zastanawiając się czy nie będzie mi zimno wygrzebywałam komplet ciuchów o którym myślałam już od rana. Założyłam na siebie ciemne, jeansowe rurki, białą bokserkę,a na to arbuzową marynarkę z bawełny. Z dołu szafy sięgnęłam białe,przybrudzone, krótkie converse Amy które genialnie dopełniały całość... pozwoliłam sobie je pożyczyć. Dobrałam do tego srebrny, długi wisior i zegarek na białym pasku. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Przeglądając w lusterku czułam, że prezentuję się świetnie. Wsunęłam do kieszeni telefon i trochę kasy. Byłam gotowa do odwiedzin, ale postanowiłam po drodze wstąpić do  sklepu ze słodyczami.

Zaparkowałam samochód i wyciągnęłam wielką torbę z przedniego siedzenia. Torba pełna czekolady, żelków, nutelli, żelków, chipsów, popcornu,żelków itp. Z trudem ją uniosłam ale jakoś doszłam do drzwi. Oparłam się o ścianę domu i zadzwoniłam do drzwi. Chwilę po tym otworzył mi Louis. Ucieszony na mój widok wręcz skakał przede mną, fakt dawno tu nie byłam. Położyłam torbę na stole i zaraz po tym jak wszyscy się ze mną przywitali stanęli w koło niej i wręcz wyrywali sobie produkty.
- Ej!- wydarłam się- Może usiądziemy jak kulturalni ludzie przed telewizorem i się podzielimy ?!
- No dobra- odpowiedzieli bez entuzjazmu.
Zrobiliśmy tak jak powiedziałam, jak za dawnych czasów włączyliśmy film i w ósemkę usiedliśmy na sofie, fotelach i podłodze. Żarcie znalazło swoje miejsce na stołach i u Nialla na kolanach. Film wybrał Harry więc wiedziałam, że będzie to coś z seri ,,kac vegas" itp. No i dużo się nie pomyliłam ,, Kochanie poznaj moich kupli " film spoko i w ogóle, wszyscy się śmiali. Wiele ciekawych momentów.
Ja zajęłam miejsce koło Zayna i oparcia więc nie miałam za bardzo wygodnie ale co tam ułożyłam się na mulacie. Właściwie nadal utrzymywaliśmy kontakt, ktoś nieznajomy mógłby pomyśleć, że chodzimy ze sobą. Nawet czasem zdarzy nam się złapać za ręce czy coś...

W końcu gdy film się skończył Amy i Liam pożegnali nas ponieważ wychodzili na kolację. Ale oni są słodcy... Sue musiała lecieć już do domu, Louis się podobnież umówił. uuuu ^^ Tak więc w domu zostałam tylko ja, Zayn, Harry i Niall. Kurde... niezręczna sytuacja. Blondynek też musiał to poczuć ponieważ, jak najszybciej ulotnił się do swojego pokoju.
- To co robimy?- spytał zaraz po tym Harry
- Nie wiem... w sumie ja bym coś jeszcze obejrzała. Może chodźmy do kina?- spojrzałam na mulata, a zaraz po tym na loczka.
-Mi pasuje!- krzyknęli równo. Zaśmiałam się.

- Niall idziesz z nami!?-krzyknęłam kierując głowę w górę.Sstaliśmy już w tedy przy drzwiach.
- Nie dzięki.
-oookeeej.

Ja zajęłam miejsce kierowcy,a obok mnie wgramolił się Hazza. Całą drogę do kina nasz loczek nadawał jak to on ma źle z Sue. Nie dziwię się w sumie, ale cóż, przecież może z nią zerwać... a, że się boi to już inna sprawa. W końcu dojechaliśmy na parking. Wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy już iść do środka budynku kiedy nagle :
- Ostatni kupuje bilety- krzyknął w naszą stronę Zayn i ruszył przed siebie.
- Osz ty! to nie fer- ale cóż nie chciałam wydawać tyle kasy więc po chwili już prawie go dogoniłam. Biedny Harry nie zczaił się o co chodzi i to on musiał kupić bilety, ja z drugim kolegą na współę kupiliśmy dla wszystkich jakieś przekąski.  Za namową chłopaków poszliśmy na ,, kac vegas 3 " no cóż...

 Dzisiejszy dzień przeminął mi dokładnie tak jak chciałam. Cieszę się, że mam takich wspaniałych kumpli... jutro do pracy :(. Z chęcią opadłam na łóżko, obok mnie zajęła miejsce Amy, lepiej się czuję kiedy wiem, że oprócz mnie w tym pokoju jest jeszcze ktoś.


                                                                 Londyn, 01.07.2013r.
                                   Pamiętnik AMY

 Dziś spałam trochę niespokojnie, całą noc myślałam o tym, że Emma jest sama, a Cody dziś wraca z wakacji ( które zrobił sobie wcześniej :)   bałam się o nich, byli dla mnie bardzo ważni jednakże nie mogłam tego okazywać w końcu byłam z moim chłopakiem.
Nie miałam ochoty cały czas leżeć w łóżku.  Wstałam i po cichu podeszłam do drzwi. Spojrzałam za siebie, aby upewnić się czy czasem nie obudziłam Liama, spał więc spokojna wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół. Oczywiście widząc lodówkę zaburczało mi w brzuchu. Wyciągnęłam z niej nutellę. Z szuflady wygramoliłam ostatnią łyżeczkę i włożyłam ją do buzi. W jednej ręce trzymałam słój mojej ulubionej czekolady , a w drugiej sok, no niestety szufladę musiałam zamknąć pupą. Usiadłam spokojnie przy stole i po chwili zaczęłam się delektować moim śniadaniem.

- Hej, śpiochu. Może byś już wstał?- skierowałam słowa do Liama który jedyny z tego domu jeszcze spał. Jednak kiedy moje słowa nie poskutkowały szybko podeszłam do okna i brutalnie odsłoniłam zasłony- zadziałało, Liam nareszcie wyrwał się ze snu. Przez chwilę nic nie mówił jednak zaraz po tym wziął do ręki jedną z poduszek i rzucił ją w moją stronę, niestety nie doleciała. Odruchowo zaczęłam się śmiać.
- O tak ,bardzo śmieszne! Jestem zaspany... Chodź tu do mnie !- wyciągnął ręce
-Chciałbyś- zaśmiałam się. Podniosłam poduszkę z  ziemi i powtórzyłam jego ruch, tylko, że tym razem poduszka trafiła.
-Bardzo zabawne- przysunął się bliżej mnie i pociągnął mnie za rękę. Upadłam na niego. Oczywiście i on i ja caly czas się głośno z tego śmialiśmy.
Usiadłam na jego torsie; on splótł  ręce na moim karku i przysunął moją głowę do swojej. Złożył na moich ustach soczysty pocałunek.
-mmm... mógłbyś tak robić codziennie?-teraz ja go pocałowałam
-A mógłbym, oczywiście jeśli nigdy więcej nie będziesz mnie tak brutalnie budzić.- znów mnie pocałował lecz tym razem namiętniej.
 patrząc w moje oczy chłopak odgarnął jedną ręką moje włosy do tyłu,a drugą dotykał moich ust. Chciałabym aby ta chwila nigdy się nie skończyła, aby robił tak cały dzień. W końcu czułam się dobrze i niczego więcej nie było mi trzeba. chwilę jeszcze spędziliśmy w tej pozycji. Niestety przyszła Sue, w tej chwili nikt nie mógł siedzieć spokojnie. Ona wszystkim rozkazywała... kiedy już tu przyszła zachowywała się jakby dom należał do niej.
-  To co? idziemy na śniadanie.- pocałowałam go i wstałam z łóżka. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę i nałożyłam To. Szybkim ruchem splotłam włosy w niedbałego koka. Wyciągnęłam z szuflady t- shirt chłopaka i rzuciłam w jego stronę. Wychodząc posłałam mu całusa.

- To my lecimy na kolację- pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy na dwór.
-Gdzie właściwie jedziemy?
-Dowiesz się jak dojedziemy.
Liam wiedział, że nie lubię niespodzianek dlatego ciągle mnie tym męczył. Niezapowiedziane wizyty, kolacje, imprezy. Dlaczego?!

Wiedziałam, że będzie cudownie, jest taki romantyczny. Z nim czuję się tak prawdziwie, swobodnie. Nie myślę o rodzicach i ogólnie nie przejmuję się niczym. Przy nim po prostu czuję że żyję.
I zawsze miałam nadzieję, że on czuje się tak samo.
Na dworze było już coraz ciemniej. W radiu leciała jedna z piosenek maroon 5, z tego co kojarzę to chyba she will be loved. Lubiłam ją, wpadała w ucho. W myślach układałam sobie do niej teledysk, często tak robiłam, to pozwalało mi sie odprężyć. Dopiero po chwili zorientowałam sie, że ktoś do mnie dzwoni. Wygrzebałam z torebki telefon i widząc zdjęcie Cody'iego od razu się uśmiechnęłam.
- No cześć misiu- zaśmiałam się. Z Codym codziennie dawaliśmy sobie inne przezwiska, a na myśl akurat przyszedl mi misiu. Ale kiedy spojrzałam na Liama wiedziałam ze to chyba nie był najlepszy pomysł.
-Jak wczasy?
-No pewnie. to jutro po południu?
-Oki, do zobaczenia. Całuski.

- Musicie sobie tak słodzić?- spojrzałam na bruneta- Czy musicie do siebie tak mówić?- na jego twarzy widać było złość;
- To przecież nic nie znaczy.

Dalsza część drogi minęła w ciszy. Nie rozumiałam go, przecież sobie ufamy,a on nie ma o co się wściekać.
Nie mogłam się doczekać kiedy w końcu zaparkujemy i pójdziemy do restauracji. Miałam nadzieję, że nareszcie się do mnie odezwie. I nie myliłam się. Mimo, że nadal był zły wiedział, że musimy rozmawiać, a jego maniery nie pozwalały na bycie nie miłym na randce. Oczywiście otworzył mi drzwi, a do pomieszczenia szliśmy za rękę; jednak bez słowa.

Na kolacji trochę się odzywaliśmy, jednak były to tylko pojedyncze i bez sensu słowa. Nie mogąc tego wytrzymać przeprosiłam go ( tak właściwie to za nic) i było trochę lepiej. Następnym razem muszę powiedzieć Cody'iemu żeby do mnie nie dzwonił gdy jestem z Liamem. Dzisiejszy dzień? Mógłby być lepszy.








__________________________________________

Tak więc jest 1 rozdział. Napisałam go pamiętnikiem, tak jak już napisałam wcześniej. Wolicie żeby było pisane tak czy z perspektywy?. Nie mogę wam powiedzieć kiedy kolejny rozdział, myślę, że pewnie jakoś w niedzielę. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Okej więc to chyba na tyle.

Pozdrawiam
      Nika :**

5 komentarzy:

  1. hmm podoba mi sie i zapowiadaa się ciekawie :)
    zapraszam do czytania i komentowania prologu
    http://charming-anthem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. no no musze powiedzieć, że mnie zaskoczyłaś :) myślałam, że będzie to troche naciągane nobo ile można pisać o tych samych ludzich ? ;p ale ty widocznie umiesz i wychodzi Ci to narawdę super! mi się bardzo podoba moim zdaniem skoro już zaczęłaś pisać pamiętnikiem powinnaś to kontynuować :) czekam z niecierpliwością na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie ^^
    Zajrzysz i liczę na komentarz ?? jednospojrzenieonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobre ,ale taka forma jest lepsza moim zdaniem niz z perspektywy ;D ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. niecierpliwa :D11 sierpnia 2012 16:30

    hej! błagam dodaj nowy rozdział! bo ja już nie moge w jednej karcie mam otwarty film a w drugiej twój blog i cały czas go odświeżam bo już nie mogę się doczekać ! PROSZEEEEE! <3

    OdpowiedzUsuń