niedziela, 27 maja 2012

Rozdział 24


HARRY

Gdy wróciliśmy z próby byłem strasznie zmęczony, podobnie jak reszta udałem się do swojego pokoju i zaległem na łóżku. Mimo, że nie chciało mi się wykonywać żadnego ruchu czułem, że jest mi zimno. Spojrzałem w stronę ściany gdzie znajdowały się okna, na moje nie  szczęście były otwarte.  Na dworze było strasznie zimno, jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego uczucia, jak gdyby wszystko w okół mnie, łącznie ze mną miało zaraz zamarznąć. Najlepszym sposobem było by zasnąć ale nie miałem teraz na to ani ochoty ani siły. Oczy same mi sie zamykały ale w końcu musiałem wykorzystać wolny czas na przemyślenia. Dotarło do mnie, że odkąd wróciliśmy z gór, tak na prawdę cały nasz świat przewrócił się do góry nogami. Zayn i Emma zamiast być szczęśliwą parą walczą o swój związek, a jeszcze do tego Niall próbuje im to wszystko popsuć. Mo najlepszy przyjaciel nawet mi nie wyznał tego, że kocha się w Amy. Z drugiej strony nie dziwię się mu, ponieważ widać, że Liam i Amy mają się ku sobie. A ja? chyba jestem zakochany na zabój W JEDNEJ dziewczynie. Susane przewróciła mój cały świat i nie widzą poza nią nic. Pierwszy raz mogę powiedzieć, że kogoś kocham.
W całym tym zamieszaniu nie było mi łatwo. Miłość  jest trudna i bolesna, jednak to uczucie, ta iskra namiętności potrafi to wszystko załagodzić. Nigdy bym się nie spodziewał, że nasze spokojne życie tak bardzo się zmieni.
W końcu jeszcze bardziej zmęczony położyłem się spać z myślą '' co by było gdyby " .

Rano, a właściwie koło 10.00 obudził mnie krzyk Louisa. Jak najszybciej wybiegłem z łóżka i potykając się o własne stopy pobiegłem do jego pokoju. Chłopak leżał przed swoim łóżkiem i tarzał sie po podłodze jak jakiś upośledzony. Oczywiście szybko zacząłem działać i podszedłem do niego, dopiero teraz doszło do mnie, że  on jeszcze śpi i właśnie gada i krzyczy przez sen.  Z nudów podszedłem do drzwi i zamknąłem je, usiadłem  na jego łóżku i włączyłem dyktafon. Po jakiś dziesięciu minutach bezsensownych krzyków Louisa '' oddaj mi marchewkę " , '' Amy wracaj '' , " Dlaczego zabrałeś mi Amy? " postanowiłem już dłużej nie męczyć przyjaciela i obudziłem go.
- Chcesz pogadać? - zmierzyłem Louisa wzrokiem i wskazałem na miejsce koło siebie
- Co ty tu... - wypowiadając te słowa dotarło do niego, że wszystko słyszałem i na jego polikach chyba pierwszy raz dostrzegłem rumieniec. Usiadł koło mnie i wlepił swój wzrok w ścianę
W końcu się odezwałem:
- Wiesz, że mi zawsze możesz wszystko powiedzieć?  - położyłem rękę na jego ramieniu. Nie odezwał sie, nie wykonał żadnego ruchu. Po chwili dostrzegłem samotną łzę spływającą po jego policzku.
- Ja ją kocham... Ty nie wiesz jak to jest. Straciłem swoją szansę, a teraz jest za późno- spojrzał na mnie, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
- Louis, przecież nadal będziesz się widywał z Amy i nadal będziecie się przyjaźnić. Będziecie sie przytulać, całować, tylko, że jako przyjaciele. Wcześniej ci to wystarczało. - spojrzałem głęboko w jego oczy i uśmiechnąłem sie. - Wszystko będzie dobrze- wiem, że to co powiedziałem może nie do końca poprawiło mu humor ale sam to spieprzył... dlaczego wcześniej, gdy sama wyznała mu miłość on skłamał? Teraz cierpi i to tylko jego wina. Wyszedłem z pokoju chłopaka i wróciłem do siebie, w końcu zamknąłem okna i wyciągnąłem z szafy czyste ubrania, które rzuciłem na łóżko. W jednym momencie zrobiło mi się gorąco, a po chwili zimno. Odruchowo dotknąłem dłonią czoła, było gorące. No nie... nie mogę sie teraz rozchorować. Nie zważając na nic pobiegłem do Liama, tylko on może mnie wyleczyć.

EMMA

Kolejny samotny dzień w szkole. Żadnej przyjaznej twarzy, nikogo z kim mogłabym porozmawiać. W końcu rozległ się dźwięk dzwonka i pierwsza lekcja dobiegła końca. Szybko zsunęłam podręcznik do torby i pierwsza wyszłam z klasy. Pierwsze co zrobiłam to udałam sie do toalety. Była pusta, spojrzałam w stronę wielkich luster i podeszłam do nich. Poprawiłam włosy i spojrzałam sie na swoje odbicie. Brakowało mi moich przyjaciół... jednak najbardziej brakowało mi obok mnie Zayna, tylko on zawsze mnie pocieszał i bez względu na wszystko chciał być ze mną. Tak naprawdę nie wiem dlaczego sie rozstaliśmy, może nie jestem gotowa na poważny związek? Chyba tak na prawdę nigdy nie byłam...
Wyszłam z toalety i podeszłam do swojej szafki. Wsunęłam torbę do środka jednocześnie wyciągając z niej ipoda i jabłko. Wzięłam owoc do buzi i idę przed siebie jedną ręką rozplątywałam słuchawki, a drugą włączałam urządzenie. Mój wzrok był skupiony jednie na małym, czarnym ekraniku i nawet nie zauważyłam zmierzającej w moją stronę osoby. Oczywiście na moje szczęście wpadłam na chłopaka i oboje sie przewróciliśmy.
-Niall? a co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona  próbując wstać z leżącego pode mną blondyna
-Amm, musiałem załatwić jeszcze parę spraw z dyrektorką.... a ty? ( zastanowił się chwilkę) a tak, przecież ty tu chodzisz do szkoły... - zmieszał sie trochę i sam wstał podając mi rękę aby pomóc. - Słuchaj może udałoby mi się wyciągnąć cię na kolację? - spytał momentalnie spuszczając wzrok. Wydał sie być zawstydzony i nie pewny tego co powiedział. Mimo, że nie chciało mi sie dziś ruszać z domu postanowiłam być miła - No pewnie, chętnie z tobą pójdę - uśmiechnęłam sie na co chłopak momentalnie spojrzał sie na manie i  powtórzył mój ruch.
Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek, pożegnaliśmy
- Jeszcze do ciebie zadzwonię - krzyknął gdy już odchodził.
Sama sie do siebie zaśmiałam, mam iść na kolacją z największym żarłokiem jakiego znam... może być ciekawie.
Po chwili stania na korytarzu ogarnęłam sie i weszłam do klasy, na matme.



W końcu ostatnia lekcja dobiegła końca.  Jutro do szkoły już nie pójdę, w końcu zostało kilka dni do Bożego Narodzenia, muszę trochę odpocząć od tego wszystkiego...
Wyszłam z salki na korytarz i podeszłam do mojej szafki. Wszystko co się tam znajdowało zsunęłam do torby, a szafke na kolejne dwa tygodnie zamknęłam. Odgarnęłam z ramienia włosy, a po chwili poszłam do szatni. Niestety moje przeczucie mnie nie zawiodło i paczka mojego brata, oraz on sam akurat prowadziło w pomieszczeniu z kurtkami jakąś ważna rozmowę jak mniemam. Aby nie zostać zauważoną przylgnęłam do jednej ze ścian, nie było mnie widać ale ja słyszałam ich doskonale. Od razu zainteresowało mnie to co mówią, czują się w tej szkole jak jacyś królowie, wszystkich obgadują i wyśmiewają. Nagle padło nazwisko Evans, a ja momentalnie podskoczyłam. Mimo to, że bałam się aby nikt mnie nie przyłapał musiałam jeszcze chwile ich podsłuchać.
-Sądzę, że jest spoko no i oczywiście nie mówiąc o tym, że nie zła laska... Susane nam nie pomogła.... ona się sprawdzi, jestem pewien - powiedział Cody, a reszta się zgodziła. Zaraz po tym usłyszałam, że wychodzą tylnym wyjściem więc spokojnie mogłam iść po swój płaszcz, a zaraz po tym musiałam biec na autobus.

AMY

 Wstałam dziś z myślą, że w końcu muszę jechać po prezenty. Niedługo święta, a jeszcze nie mam nic kupionego. Zbiegłam na dół na śniadanie i zjadłam je w rekordowym tempie. Zaraz po tym znów przypełzałam na górę i trochę się odświeżyłam. W końcu chwilę odetchnęłam i zmęczona położyłam sie na łóżku. Znów napływało tysiące myśli. Zadzwonić? Może ze mną pójdzie po prezenty? Nie to będzie głupie... Jednak ciekawość wygrała. Nie myśląc o tym co robię wybrałam numer Liama i przyłożyłam telefon do ucha.  Po chwili chłopak odebrał.
- Yyy Hej Liam. Słuchaj, nie pojechał byś ze mną po prezenty? - Spytałam zaciskając zęby.
-No pewnie, właściwie to sam chciałem o to zapytać. - w jego głosie wyczułam nutkę podniecenia i dziwnego ucieszenia z całej sytuacji.
- O to świetnie. To może za 2 godziny?
- Okej... przyjadę po ciebie. Do zobaczenia Amy! - dlaczego on jest taki słodki?

Od razu zerwałam się z łóżka i podbiegłam do szafy. Tona ciuchów zaczęła wylatywać ze środka,a ja sama się w nich zakopywałam.  W końcu znalazłam to, co chciałam. Szybko pomalowałam się i wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy.  2 godziny minęły szybciej niż można się spodziewać. W domu rozległ się dźwięk dzwonka, szybko zbiegłam po schodach i otworzyłam Liamowi. Powitał mnie całusem w polik i jak zwykle szczerym uśmiechem. Nogi mi się ugięły, czy on musi tak na mnie działać? Przy nim nie rozumiem siebie. Zsunęłam z wieszaka płaszcz i szal i od razu założyłam to na siebie. Chwile w ciszy patrzyliśmy się na siebie ale kiedy doszło do mnie co robimy jakoś dziwnie się poczułam, u Liama zauważyłam to samo uczucie.  Chłopak otworzył drzwi i wyszliśmy na dwór. Odruchowo zatrzęsłam się z zimna, brunet widząc to objął mnie i tak ruszyliśmy do samochodu. 


Pod centrum handlowe dojechaliśmy jakoś po godzinie, na drodze były straszne korki. Wchodząc do środka można było poczuć się jak w domu świętego mikołaja. Wszędzie ogromne choinki, światełka, ludzie poprzebierani za elfy. Na środku całego placu było ogromne krzesło, a na nim siedział gruby facet przebrany za mikołaja, który wysłuchiwał próśb dzieci o prezenty. Tak jest tu co roku ale teraz z Liamem jakoś bardziej to wszystko odczuwałam. Niestety ten spokój szybko został zburzony przez grupkę fanek 1d. Niczym dzieci do budki z lodami zbiegły się przy Liamie prosząc to o autograf, to o zdjęcie, nawet zdążył zarobić już trzy oświadczyny. Wtedy znów wkroczyłam ja ze swoją '' przyjacielską " gadką.
- Liam kochanie no chodź tu! musimy przecież kupić prezenty na święta które spędzimy u twojej rodziny - zaakcentowałam ostatnie wyrazy i przybrałam minę '' wkurzonej żony ". Oczywiście Liam załapał o co chodzi i też zaczął uczestniczyć w przedstawieniu
- Kochanie nie złość się! już idę, musimy jeszcze się spakować na wyjazd do mojej rodziny - również zaakcentował ostatnie wyrazy i wyrwał się dziewczyną które stały jak kołki z otwartymi ustami gapią sie na nasze ruchy. Chłopak podszedł do mnie, objął i  trzymając ręką na moich plecach opuścił lekko w dół i pocałował w brodę. Nie powiem byłam z siebie dumna, że tam nie wybuchłam i śmiechem i ze szczęścia, przecież obiekt moich westchnień właśnie zrobił cos o czym zawsze marzyłam, pomijając fakt, że to były  żarty. Po chwili tłum rozszedł się, a my poddaliśmy się głośnemu wybuchowi śmiechu.
Chwile po tym wpadliśmy do empiku i rozbiegliśmy się po całym sklepie. Tutaj na pewno dostaniemy coś dla chłopaków.
Oglądałam akurat kolorowe pluszaki kiedy poczułam uścisk. Odwróciłam się chodź po zapachu perfum doskonale wiedziałam kto mnie obejmuje. Uśmiech Liama znów na mnie zadziałał. Odwzajemniłam go i pocałowałam chłopaka w policzek.
- A za co to?
- A tak bez okazji, chciało mi się dać ci buziaka w policzek - podniosłam łobuzersko brwi do góry i zaśmiałam się
- Wpadłem  na genialny pomysł! Skoro nic nie robisz w święta.... Bo nic nie robisz prawda?- podniósł na mnie wzrok i przyjął błagalny wyraz twarzy. Aż się zaśmiałam - Raczej nie, ale zdradzisz mi ten swój genialny pomysł?
- Więc skoro nic nie robisz to pojedź ze mną na święta, do mojej rodziny. Proszę. - położył rękę na moim ramieniu
- To raczej nie wypali, wiesz nie chciałabym się narzucać- spuściłam wzrok ale Liam szybko dotknął mojej brody i uniósł moją  twarz ku górze.
- Głuptasie- zaśmiał się- Tym to się akurat nie martw.... Jedziesz ze mną i już! - złożył ręce na klatce piersiowej i teatralnie przytupnął nogą.
- No nie wiem... wiesz moja mama i Emma i w ogóle...
-   Z tego co wiem Emma będzie z Zaynem nie prawdaż? A twoja mama pracuje... - tym to mi akurat dowalił i chyba nie miałam innego wyjście, nie mówiąc też o tym, żę na prawdę chciałam jechac...
- No dobrze już dobrze kochanie - zaakcentowałam ostatni wyraz i zaśmiałam się. Zaraz po tym miło uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka do siebie.
-Tylko tyle?- powiedziałał słodko zasmucony brunet.
-No dobra- pocałowałam go lekko w polik ale bardzo blisko kącika ust... tak mi się przynajmniej wydawało.

EMMA

  W drodze do domu dostałam telefon od Nialla, że po mnie przyjedzie o 19. Więc kiedy zajechałam do domu około 16 w pośpiechu zjadłam naleśniki i poszłam się umyć. Odświeżona powędrowałam do pokoju i stojąc przed szafą rozmyślałam jak się ubrac. Jednak pomysły nie przychodziły mi do głowy więc najpierw umalowałam się i związałam włosy w kłosa na bok.  W końcu jednak mój czas kurczył się więc bez namysły wyciągnęłam z szafy to, a na wierzch nałożyłam sweterek w odcieniu butów co moim zdaniem świetnie dopełniło całość. Na zegarku w telefonie dostrzegłam 19 więc zeszłam na dół i stanęłam przed lustrem w korytarzu. Lekko uśmiechnęłam się do siebie i zaczesałam pojedynczy kosmyk włosów do tyłu. Po chwili usłyszałam trzask drzwi samochodu blondyna i zaraz po tym dzwonek do drzwi. Oczywiście grzecznie otworzyłam i przywitałam się uściskiem. Nałożyłam płaszcz i wyszłam zamykając za nami drzwi. Udaliśmy się do samochodu, a zaraz po tym pojechaliśmy w nieznanym mi kierunku.
Po pół godzinnej podróży zaparkowaliśmy przed jakimś budynkiem. Dokładnie nie widziałam jak wyglądał, było już ciemno.  Niall otworzył mi drzwi i zaraz po tym poszliśmy do restauracji. W środku nie było dużo ludzi, na moje oko nie była za bardzo znana ale mimo to w środku było bardzo przytulnie. Zajęliśmy miejsce w samym rogu sali, po chwili pojawił się kelner który podał nam menu. Jednak Niall podziękował i powiedział tylko
- To co zawsze 2 razy - nei powiem zdziwiło mnie to. Chyba często tu bywa...
 Po chwili niezręcznej ciszy widząc strach na twarzy blondyna w końcu rozpoczęłam temat. Chwilkę porozmawialiśmy o świętach ale było dośc sucho, że tak powiem. Jednak Niall wstał od stołu i podszedł do mnie. Nie wiedziałam co właśnie chce zrobic ale nie powiem trochę dziwnie się poczułam. Stanął za mną. Kątem oka widziałam, że wyciąga coś z kieszeni, coś co po chwili znalazło się na mojej szyi. Blondyn wrócił na miejsce. Wzięłam przedmiot w ręce i dokładnie sie mu przyjrzałam
-Jej... nie wiem co mam powiedziec. Dziękuję, pewnie był drogi... Jest na prawdę przepiękny
- To wcześniejszy prezent na święta, wiesz jutro już wyjeżdżam,a chciałem ci go wręczyc osobiście. - uśmiechnął się i lekko zaczerwienił, pewnie przez to, że wysłałam mu całusa. Zaraz po skończeniu ciekawszej teraz rozmowy przyszedł kelner z jakimś daniem. Nie powiem wyglądało ciekawie, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Dośc kolorowy makaron polany jakimś dziwnym sosem, a do tego były o ilę się nie mylę krewetki. Było pyszne...

Podziękowałam Niallowi za wspaniale spędzony czas i wręczając małe pudełeczko życzyłam wesołych świąt
-Do zobaczenia! Odezwij się niedługo! - pocałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu.

AMY

 Po miło spędzonym czasie z Liamem po północy dotarłam do domu. Za 2 dni,a tak właściwie to jutro jadę do rodziny chłopaka. Ciekawe jak będzie. W moim domu to nawet choinki nie ma.... Może w końcu zobaczę jak wyglądają prawdziwe święta. Albo doświadczę jakiegoś cudu Bożego Narodzenia..... W końcu wiem co dla mnie ważne i z kim chcę być, tylko czy on też coś czuje do mnie?




____________________________________________

Witam po dośc długiej przerwie! Wszystko sobie ułożyłam, ustaliłam i wiem, że chcę dla was pisac i to sprawia mi ogromną radośc. Na prawdę przepraszam, że tyle mnie nie było ale tyle obowiązków sie na mnie nałożyło i wcale tego nie planowałam.  TERAZ KOLEJNA INFORMACJA ! ZWIESZAM BLOGA NA TYDZIEŃ! Nie będzie mnie i nie wiem czy będę miała internet bo jadę na zieloną szkołę ale rozdziały będę pisac w zeszycie więc może w końcu napiszę kilka rozdziałów do przodu. Co do rozdziału 24, dużo sie dzieje to chyba dobrze? tak jak chcieliście jest Emma i Niall i Amy i Liam aczkolwiek brakuje mi tu Zayna no ale cóż... TEraz z racji tego, że mnei długo nie było i jeszcez mnie przez jakiś tydzień nie będzie napisze wam czego możecie się spodziewac w dalszych rozdziałach.

-Nowa postac
- Powrót Susane, niestety nie takiej jak kiedyś
- Powrót jeszcze jednej postaci
- Nowa miłośc
- Więcej problemów Amy
- One direction będzie w tarapatach 
- Zayn i Niall się pokłócą 
- Louis będzie próbował odzyskac Amy

To takie najciekawsze ale będzie tego duuuuuuż o więcej. Kolejny prezent :

 Tak wygląda naszyjnik który dostała Emma od Nialla



 A tak prezent Emmy dla Nialla.


No to by było tyle moi kochani. Będę tęsknic! Dziękuję za tyle wejśc, komentarzy i osoby obserwujące. Oby tak dalej!

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 23

 EMMA

Słysząc znajomy dźwięk zamykających się drzwi zaciekawiona wychyliłam głowę zza drzwi. Na dole słyszałam telewizor i ruchy jakieś osoby. Skoro Amy jest na dole, to oznacza, że mój braciszek w końcu sobie poszedł- pomyślałam i aż podskoczyłam z tego szczęścia które ogarniało całe moje ciało. Niestety niefortunnie poślizgnęłam się i z hukiem upadłam na podłogę. Słysząc przejęty, a za razem zaciekawiony głos Amy czy nic się nie stało  wstałam i otrzepałam się - Nie nic mi nie jest!- wykrzyczałam najgłośniej jak tylko mogłam rozmasowując sobie stopę na którą upadłam. No nic.... trzeba żyć dalej - powiedziałam sama do siebie. Trochę kulejąc podeszłam do szafy i zmieniłam piżamę na to. Pościeliłam dokładnie łóżko i porozrzucane rzeczy wrzuciłam w głąb szafy. Noga na całe szczęście przestała mnie boleć i po nieszczęsnym upadku pozostały tylko obicia. Usiadłam przy toaletce i wykonałam dokładny makijaż po czym wsunęłam telefon do kieszeni i skierowałam się na dół. Na zegarku było około 13:00, więc czas coś zjeść- pomyślałam. Najpierw wsypałam do miski jedzenie Sisi i trochę sie z nią powygłupiałam. Jednak w końcu dopadło mnie uczucie głodu i na talerz nałożyłam sobie sporą porcję obiadu. Dopiero siadając przy stole zauważyłam, że Amy zasnęła przed telewizorem. Domyśliłam sie, że pewnie dręczy ją mnóstwo myśli dotyczących chłopaków więc zostawiłam ją w spokoju, zresztą lekarz zalecił jej odpoczywanie więc sen był dla niej wskazany. Sprzątnęłam lekko w kuchni i wyjrzałam przez okno na dwór. W Londynie można było już dostrzec oznaki zbliżających sie świąt. Ulice po woli zostawały przybierane jakimiś rupieciami związanymi z Bożym Narodzeniem, na podwórkach ludzi zawitał już świąteczny nastrój. Najlepiej można dostrzec to w nocy gdy niemal całe osiedle zostaje oświecone przez miliony lampek. A no i oczywiście tony spadającego śniegu.... -  westchnęłam. W sklepach pojawiają się już prezenty, a w reklamach telewizyjnych aż roi się od kolorowych zabawek dla dzieci. Właśnie tak wyglądają święta dla przeciętnych ludzi. Ale mnie w ogólnie to nie rusza, nigdy nie miałam świąt i nawet nie chce wiedzieć jak to jest. Po chwili oderwałam się od okna i otarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Ludzie zawsze myśleli, że jestem twarda i nic mnie nie rusza.... ale w rzeczywistości niestety taka nie jestem.... nie umiem sobie radzić z trudnościami przez które trzeba przejść w życiu. Zmierzyłam wzrokiem pomieszczenie w którym się znajdowałam i  nie wiedząc co mam robić wyszłam z kuchni na hol. Zsunęłam z wieszaka brązowy płaszcz i nałożyłam go na siebie. Szyję dokładnie owinęłam granatowym szalikiem i wyszłam na dwór. Od razu poczułam uroki zimy której nienawidziłam i aż zatrzęsłam się z zimna, to jednak mnie nie powstrzymało i tak jak sobie zaplanowałam skierowałam sie w stronę parku. Niestety jedyna droga która tam prowadziła znajdywała się koło domu chłopaków i oczywiście musiałam zostać zauważona. Mimo, że chciałam pobyć sama i tak było mi miło gdy zobaczyłam Kulącego się z zimna Zayna który zakładając kurtkę szedł w moją stronę. Najpierw musiał przedrzeć się  przez tłum fanek, które nie wiadomo skąd wzięły się pod ich domem. Jednak to nie sprawiło mu większego kłopotu.
Wsunęłam ręce do kieszeni i przystanęłam aby chłopak mógł do mnie dojść.
-Hej - uśmiechnął się - gdzie sie wybierasz?
- Na spacer - również się uśmiechnęłam
-Sama? W taką pogodę?-  przybrał minę zdziwionego i lekko wzdrygnął się z zimna.
Skinęłam  twierdząco głową. Jednak szybko dodałam :- Ale miło będzie jeśli mi potowarzyszysz- powiedziałam to patrząc w ziemię i lekko uśmiechając sie tak aby chłopak nie widział. 
- Z chęcią - podniosłam wzrok i widząc szeroko uśmiechniętego Zayna również mnie się to udzieliło.
w końcu ruszyliśmy przed siebie. Przez chwilkę szliśmy w ciszy ale Zaynowi się to chyba nie podobało bo od razu zaczął wymyślać tysiące tematów o których mogliśmy rozmawiać.

 AMY

Zwlokłam sie z łóżka około mocno się przeciągając. Poczułam straszny ból głowy i aż się za nią złapałam. Znów zaczęło dręczyć mnie  pytanie dlaczego Ashley mi to zrobiła?  Wzięłam jedną tabletkę którą przepisał mi lekarz w razie bólu i usiadłam na blacie kuchennym. W głowie miałam dokładnie ułożone co powiem Louisowi i w jaki sposób. Bałam sie tylko jego reakcji ale on odważył mi się powiedzieć co czuję więc ja też nie mogę wymiękać. Weszłam do góry i najpierw skierowałam się do łazienki. Przemyłam dokładnie twarz i nałożyłam na nią krem. Byłam strasznie spięta i bolał mnie brzuch... nie lubiłam takich " poważnych " rozmów. przebrałam się w beżowe rurki i czarny sweter. Nie chciałam się nie wiadomo jak wspaniale ubierać. Włosy związałam w wysoki koński ogon  i nałożyłam lekki makijaż. Dobrałam trochę beżowo- brązowej biżuterii i założyłam czarne wysokie kozaki, zupełnie płaskie. Do kieszeni wpakowałam telefon i drobne. Kiedy już miałam wychodzić przypomniałam sobie o mojej wielce ukochanej opasce uciskowej którą musiałam przewiązać na głowie. Na dole ubrałam beżowy granatowy płaszcz i białe nauszniki. Byłam już gotowa do wyjścia ale nie emocjonalnie. Jednak nie miałam wyjścia jutro chłopaki ruszają z akcjami i koncertami świątecznymi, mam tylko nadzieję, że im tego nie popsuję. Otworzyłam lekko drzwi od mieszkania i wyszłam na dwór. Na zewnątrz było na prawdę zimno, wiatr, śnieg, Prawdziwa zima. W szybkim tempie dobiegłam do domu one direction przed którym nie wiadomo czemu stał tłum fanek, jak nigdy. Ktoś musiał sie wygadać gdzie mieszkają... Przedarłam się przez tłum rozwrzeszczanych dziewczyn i wślizgnęłam się tylnym wejściem tak, aby mnie nie widziały. Wejściem wchodziło się od razu do salony chłopaków, akurat tam siedzieli więc mnie zauważyli i Liam szybko mi otworzył po czym zamknął drzwi na klucz i zasłonił rolety.  Było mi tak zimno, że przytuliłam się do chłopaka aby trochę się ogrzać. Jemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, jak zawsze jeździł ręką po moich plecach co jeszcze bardziej mnie ogrzało i strasznie mi sie podobało. Ale widząc minę Louisa o którym zapomniałam opanowałam sie i odkleiłam sie od chłopaka. Liam wziął mój płaszcz i powiesił go na wieszaku po czym usiadł na kanapie.
-Chcesz się czegoś napić- spytał Niall najwyraźniej widząc, że drżę z zimna.
Nawet nie musiałam odpowiadać, od razu dostałam ogromny kubek gorącej czekolady,a Liam okrył mnie kocem.
-Ale wy macie fanki.... czy zimno, czy ciepło i tak was znajdą... jak jacyś szpiedzy- zaśmiałam się ale widząc spojrzenie chłopaków od razu się opanowałam
-To nie jest śmieszne... one nas zabiją- zaśmiał się Harry,a ja dołączyłam do niego, jednak nikt nas nie poparł w śmianiu się więc z trudem sie powstrzymaliśmy. Po chwili niezbyt ciekawej rozmowy postanowiłam w końcu wyjaśnić wszystko z Louisem.
-yy Lou?- chłopak spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem- możemy pogadać?
Nie odpowiedział. Wstał i pokazał ręką bym szła za nim. Tak tez zrobiłam, na sobie czułam wzrok chłopaków ale to mnie nie przejęło. W końcu musiałam przeprowadzić z Louisem tą rozmowę.  Szłam za chłopakiem prosto do jego pokoju. Zamknął za nami drzwi i usiadł na łóżku. Ja usiadłam na pufie znajdującej się na przeciw chłopaka. Przez jakąś chwilę tylko się na siebie patrzeliśmy. Lou miał taki smutny wyraz twarzy, że zrobiło mi się go strasznie żal. Nie wiem dlaczego ale wstałam i siadając na nim przytuliłam go. Chyba wtedy zrozumiał, że nie może liczyć na nic więcej z mojej strony. W tym momencie czułam się przy nim strasznie swobodnie, jak przy prawdziwym przyjacielu. Chłopak odgarnął mi z twarzy niesfornie spadające na niż kosmyki włosów i pocałował mnie w czoło. Rozmowa nie była nam potrzebna, wszystko co chcieliśmy sobie  powiedzieć przekazywaliśmy sobie poprzez ruchy, wyraz twarzy czy spojrzenie. Rozumiałam wszystko... wiedziałam co teraz myśli, co czuje. Siedzieliśmy razem dość długo, bez rozmowy, bez żadnych ruchów. Tak jak było kiedyś, czuliśmy się przy sobie swobodnie i mogliśmy robić przy sobie wszystko. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego miłość jest tak skomplikowana i zawsze jedna osoba musi przez nią cierpieć?

 EMMA

 Droga do parku minęła w miłej atmosferze, nie powiem. Nie znałam Zayna od tej strony...był taki zabawny, a za razem romantyczny. Myślę, że właśnie dlatego to poznawanie siebie wyjdzie nam na dobre. Nawet nie czułam przy nim tego zimna które panowało w okół nas. Na dworze nie było widać żadnej osoby oprócz nas.  Przystanęłam przy jednej z ławek w parku i naciągnęłam rękaw płaszczu na rękę. W ten sposób zgarnęłam kupkę śniegu z oparcia i usiadłam na nim.  Zayn zrobił to samo, po czym zmierzył mnie wzrokiem i spojrzał na zamarznięty staw.
-Wiesz, miło mi się spędza z tobą czas...- powiedziałam po chwili ciszy i spojrzałam na niego, w tym momencie nasze oczy się spotkały. Dlaczego jego wzrok działa na mnie tak, że nie mogę mu się oprzeć?
Po jakieś chwili gdy wpatrywaliśmy się w swoje oczy Zayn oderwał się i patrząc na wprost siebie spytał :- Em, gdzie spędzasz święta? -po czym wstał z ławki i podał mi rękę. Ja oczywiście  kulturalnie, jak przystało przyjęłam gest i Zayn pomógł mi wstać z ławki. Stanęłam na przeciwko chłopaka i zmierzyłam go wzrokiem zatrzymując się nieśmiało na jego oczach.
-Ja? hmmm jeszcze nie wiem....  Pójdę odwiedzić rodziców, a później wrócę do domu Amy i zalegnę na kanapie przed Tv- uśmiechnęłam sie chodź wcale nie było mi miło.
- hehe widze, że nie tylko ja nie lubię obchodzić świąt- spojrzał na mnie i uśmiechnął się - Słuchaj skoro i ja i ty nic nie robimy w święta- zatrzymał sie na chwilę aby nabrać powietrza- Może spędzimy je razem? O ile wiem reszta chłopaków wyjeżdża do rodziny. Możemy być we dwoje u nas w domu.... - widząc mój zaciekawiony wyraz twarzy szybko dodał: -Okej dziwnie to zabrzmiało, ale chodzi mi o to żebyś do mnie przyszła i razem byśmy posiedzieli. Jeśli chcesz oczywiście - zauważyłam małe rumieńce na jego twarzy, Niemożliwe! czy ja zawstydziłam Zayna Malika?
- Było by miło- uśmiechnęłam się do chłopaka - Wracamy? Trochę zimno? - Zayn słysząc moje słowa automatycznie zdjął swoją kurtkę i podał mi.
-Nie będzie ci zimno?- spytałam zdziwiona i początkowo nie chciałam jej  przyjąć. Chłopak pokiwał przecząco głową i zapiął bluzę którą miał na sobie pod samą szyję.
Założyłam kurtkę na mój płaszczyk. Może wyglądało to dziwnie ale było mi ciepło i jak dla mnie było to strasznie słodkie, a zarazem romantyczne ze strony chłopaka. Przytuliłam sie do niego i ruszyliśmy w drogę powrotną.

 AMY

Po jakieś pół godzinie zeszliśmy z Louim na dół i usiedliśmy koło chłopaków na kanapie. Właściwie to był ostatni moment w tym tygodniu gdy mogliśmy spokojnie porozmawiać, od jutra oni zaczynają koncertować. Chwilę pogadaliśmy, powygłupialiśmy się.  Oczywiście nie obyło się bez kłótni Horana i Stylesa o żelki ale jako, że wszyscy wiemy, że loczek stał się nerwowy od rozstania z Susan w końcu każdy zostawił go w spokoju, a on wrócił do swojej rutyny- pisanie na fejsie lub smsów z Susane. Czy tylko ja uważam, że to jest para idealna od pierwszego wejrzenia? aczkolwiek na naszych wcześniejszych wakacjach dziewczyna zdążyła poznać tylko Harrego i mnie tak bardziej, a jak po świętach wróci to będzie się działo!  Z moich jakże mądrych rozmyśleń wyrwał mnie Niall
- Ej! Mam pomysł! skoro Amy siedzi ten tydzień w domu i sie nudzi- wszyscy w tym samym momencie spojrzeliśmy na blondaska- Może będzie jeździć z nami na koncerty?- w jednym momencie na twarzach reszty chłopaków pojawił sie zaciesz
-O nie! Nie ma mowy! Nie chcę wam przeszkadzać.... - powiedziałam stanowczym tonem i składając ręce na klatce piersiowej odwróciłam się w stronę telewizora.
-Ok, no to my jutro wyjeżdżamy o 6:30 to byśmy pod nią podjechali... - mówili do siebie w ogóle nie zważając na to co im przed chwilą przekazałam
- No ej! moje zdanie się już nie liczy? Może mama mi nie pozwoli.... - kiedy wypowiadałam ostatnie zdanie na mojej twarzy pojawił sie banan. Przecież jej i tak to nie obchodzi.... niczym sie nie interesuje.
 Jutro o 6:35 bądź gotowa zakomunikował Louis i zaczął łaskotać Hazze aby powrócić go trochę do życia. Po dłuższej chwili do domu powrócił Zayn, a ja pożegnałam się i wróciłam do domu.
Kiedy weszłam znów zastałam moją mamę która w pośpiechu zjadała kolacją i znów gdzieś wychodziła.
- Gdzie idziesz? - spytałam opierając się o framugę drzwi w kuchni.
- Na spotkanie firmowe- mama zgarnęła do torebki telefon i wyszła na hol
- Musisz iść?- podałam jej płaszcz i przybrałam minę " proszę nie zostawiaj mnie znowu "
Jedyne co zrobiła to pomachała mi i wyszła. Co za wredne babsko... nawet się stara by utrzymać jakikolwiek kontakt z córką. Rozebrałam się i weszłam na górę. Emma aktualnie zajmowała łazienkę więc poszłam do swojego pokoju,włączyłam muzykę i rzuciłam sie na łóżko.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Oczywiście z moim szczęściem obudziłam się koło 1 w nocy i nie mogłam dalej spać. Postanowiłam iść się umyć, czego nie zrobiłam oraz uszykować się na jutrzejszy, a właściwie dzisiejszy wyjazd z chłopcami. Dokładnie umyłam włosy i otulona ręcznikiem stanęłam przed lustrem, na moim ciele można było dostrzec charakterystyczną  gęsią skórkę, w łazience było bardzo chłodno. Wysuszyłam oraz ułożyłam włosy, nałożyłam bardzo delikatny makijaż, którego prawie nie było widać i wróciłam do swojego pokoju aby postać godzinę przed szafą i wybrać jakieś ciuchy.  W końcu o 3 w nocy byłam już gotowa i ubrałam to, a włosy związałam w bardzo wysoką kitkę.  Chwilę potańczyłam, ponieważ przez ostatni czas bardzo mi tego brakowało, a kiedyś praktycznie samym tańcem żyłam....  Zeszłam po cichutku na dół i zrobiłam sobie dość duże, że tak powiem śniadanie. Płatki na mleku, trzy kanapki z czekoladą oraz jogurt naturalny i jakieś owoce. Zaniosłam to wszystko do góry i zaległam na łóżku. Włączyłam bardzo cicho telewizor i pooglądałam chwilę wiadomości, później przełączyłam na stację taneczną. 
W końcu koło 6:00 słyszałam jak Emma wstała do szkoły i zaprowadziła swoje zwłoki do łazienki. Jako, że niedługo mieli przyjechać chłopaki pożegnałam się z siostrzyczką i życzyłam dobrej zabawy na zajęciach. Spakowałam do torby na ramie parę przydatnych rzeczy typu : kasa, telefon,książka,ipod, kosmetyki... i zeszłam, a właściwie zbiegłam na dół ponieważ one direction już przyjechali.

EMMA

Głupia szkoła...
Wychodząc z łazienki   potknęłam sie o próg drzwi i jak długa runęłam na podłogę, z moim szczęściem uderzyłam nosem o płytki i krew zaczęła lać sie strumieniami. Super, lepiej być nie mogło. Cała brudna od czerwonej, nie przyjemnej substancji wstałam i pobiegam do łazienki aby zatamować krwotok. Jednak to nie udało mi sie i na pierwszą lekcję i tak bym sie spóźniła. W jednym przyszła mi myśl zadzwonienia do Amy, może jakoś mi pomoże. Całe szczęście jeszcze nie dotarli do studia i specjalnie dla mnie, jak to powiedział Niall wrócili sie. Chłopacy, a właściwie Liam i Zayn zrobili mi okłady, a Amy zajęła się mną na poważniej. Kazała sie położyć, unieść głowę oraz mówiła wszystkim co mają robić. Czułam sie jakoś dziwnie jak tak wszyscy na de mną latali. W końcu około 9:30 wszystko ustąpiło. Chłopcy byli spóźnieni do studia, a ja do szkoły na już prawie 3 lekcje. W końcu przebrałam sie , a włosy zamiast mieć rozpuszczone związałam w koka, wszystko miałam brudne od krwi. Przyjaciele podwieźli mnie do szkoły, a sami pojechali do studia.


__________________________________________

Już nie mam siły. Po prostu chyba nie powinnam zakładać tego bloga, nie mam czasu pisać rozdziałów i ich dodawać ALE SPRAWIA MI TO OGROMNĄ PRZYJEMNOŚĆ. Oczywiście dalej chcę pisać ale wiem, że przez mój brak czasu tracę czytelników i po prostu takie oczekiwanie w końcu staje sie nudne. Głupia szkoła i inne obowiązki :| Ja mogłabym siedzieć w domu i pisać dla was rozdziały! ♥
Uwielbiam wasze komentarze, byście widzieli moją rekcję jak widzę, że pojawił się nowy koment :D Plus tyle wejść! aaaaaaaaaa! I jeszcze chciałam ogłosić, że niedługo bd musiała zawiesić bloga na jakoś tydzień ponieważ 29 maja jadę na zieloną szkołe i nie bd jak i gdzie pisać no ale to dopiero za kilka dni powiem :D Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników i przepraszam za ponownie długie wyczekiwanie!

Nika ♥

 

środa, 9 maja 2012

Rozdział 22

  AMY

W końcu dojechaliśmy do domu i w końcu mogłam uwolnić się od wyżaleń Harrego. Opowiadał i jak to tęskni za Susane, dobrze, że tęskni ale czy już cały świat musi to wiedzieć? Jako pierwsza wysiadłam z samochodu i wręcz w biegu wyciągnęłam moją walizkę. Rzuciłam krótkie Cześć i z dala od nich zadzwoniłam do Cody' ego. Reszta przecież nie mogła tego słyszeć, zabili by  i mnie i chłopaka.
Z daleka w oczy rzuciło mi się zdarzenie gdy to Niall wyciągał Emmie torbę, ona się do niego uśmiechnęła i przytuliła, a Zayn o mało co nie wybuchnął. Dlaczego ona go tak męczy.
Wcześniej gdy pisałam z Cody 'm kazał poinformować się kiedy już będę na miejscu. Tak więc zadzwoniłam,a chłopak cały w skowronkach kazał mi czekać na siebie za godzinę. Niestety o tej godzinie Emma chyba będzie w domu więc nie będę mogła ich przed sobą ukryć.
Szybko przekroczyłam próg drzwi i od razu zostałam powitana przez uradowaną Sisi i moje mamę, oczywiście wychodzącą '' na spotkanie firmowe ". Nie no, naturalnie ucieszyła się, ze wróciłyśmy i przepraszała, że znów wychodzi ale co mi po jej przeprosinach? Odłożyłam walizkę na podłogę po czy przywitałam się z moim pieskiem serdecznym uściskiem. Poszłam do kuchni i uszykowałam jedzenie mi i Emmie. Sisi dostała swoją porcję chrupek i jakieś przysmaki. Ale ona miała u nas dobrze... aż sama uśmiechnęłam się do siebie gdy zobaczyłam małą wcinającą pokarm. Wysłałam jej buziaka i wróciłam do przygotowywania kolacji. No dworze było zimno, ale co się dziwić skutki zimy.... Po chwili ruda weszła do domu i w podskokach weszła do kuchni. Najwidoczniej zauważyła, że na nią  patrzę ponieważ w tym samym momencie zaczęłyśmy się śmiać. Usiadłyśmy na przeciwko siebie i zabrałyśmy się za wcinanie makaronu. Oczywiście jak zawsze nie obyło się bez wygłupów, śmiechów i szczerej rozmowy. Jak zawsze dużo się dowiedziałam na remat Zemmy oraz Nemmy. Dlaczego ona w ogóle zaczynała z tym Niallem? W ogóle jej nie rozumiem. Ona nawet go nie kocha, przyjaźń jej nie wystarczy? Przecież wie, jak łatwo go zranić. W końcu zdobyłam się na odwagę, chyba musi wiedzieć, że jej brat będzie tu za jakieś pół godziny.
-Emma.... ja wiem, że ty i chłopacy nie akceptujecie mojej przyjaźni z Cody 'm. Ale ja mogę się przyjaźnić z kim chcą i on tu niedługo przyjdzie.
-Co ale dlaczego go tu zaprosiłaś? ja nie chce na niego patrzeć - wlepiła we mnie swe wielkie oczy
- Może w końcu się pogodzicie? - widząc wyraz jej twarzy szybko dodałam:- Albo nie....
Nic już więcej do siebie nie powiedziałyśmy, oprócz tego, że poprosiłam ją by nie mówiła chłopakom.
Szybko powkładałam naczynia do zmywarki i zaniosłam swoją walizkę do góry. Całe szczęście, że mój pokój był w miarę posprzątany.... Szybko przebrałam się w jeansy i granatowy T- shirt z narysowanymi różowymi okularami. Na wierzch nałożyłam jeszcze różową bluzę, od razu podwijając jej rękawy. Włosy związałam w koczka i mając jeszcze chwilkę poprawiłam makijaż. Po dosłownie 5 sekundach od skończenia szykowania się do drzwi zadzwonił dzwonek. Poprawiłam przed lustrem swoje włosy i zbiegłam na dół.Oczywiście cały efekt psuła opaska uciskowa na mojej głowie na ale cóż nic na to nie poradzę...
Będąc na dole spojrzałam ukradkiem na Emmę która nie wykazując braku zainteresowania oglądała telewizor. Leżała na kanapie w zwykłych dresach,a na niej leżała Sisi. Oby dwie zachowywały się jak gdyby wiedziały, że źle robię i poprzez brak zainteresowania próbowały mi to udowodnić. Cicho parsknęłam śmiechem i podeszłam do drzwi. Powitaliśmy się całusem w polik i czułym,Przyjacielskim uściskiem. Dostałam na " poprawę humoru i powrót do zdrowia" duuużą czekoladę. Nie powiem humor od razu miałam lepszy. Cody wszedł do środka i stanął za Emmą. Powiedział tylko szybkie cześć ale chyba zauważył, że dziewczynie nie pali sie do tego by odpowiedzieć więc poszliśmy do mnie do pokoju.
Jak zwykle usiedliśmy na przeciw siebie na moim łóżku. Patrzyliśmy sobie w oczy śmiejąc się z tego. Po chwili chłopak wylądował na mnie i zaczął mnie łaskotać. Po chwili gdy udało mi się go zwalić usiadł na moim brzuchu i zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać. Mój śmiech i krzyki było chyba słychać w całym osiedlu.
- przestań! nie mogę już oddychać- z trudem wypowiedziałam te słowa
Chłopak przestał mnie łaskotać ale wciąż na mnie siedział. Jeździł mi lekko palcem po brzuchy,a ja śmiałam się z jego miny jak nienormalna.  W jednej chwili drzwi do mojego pokoju otworzyły się. W dosłownie tym samym momencie moje oczy oraz Cody' ego zawiesiły się na postaci która tam stała.
W jednym momencie zwaliłam z siebie przyjaciela i pobiegłam za chłopakiem który zwinnie biegł w kierunku drzwi.
-Louis zaczekaj! - przyśpieszyłam drzwi i złapałam go dosłownie w ostatnim momencie  - na dworze, przy furtce. - Louis! to nie to co myślisz.... ja się tylko z nim przyjaźnię, przecież z tobą też się wygłupiam,a jesteśmy przyjaciółmi.
-No, może właśnie czas to zmienić- powiedział sam do siebie, po cichu, jednak ja słyszałam...
-Co? Louis czy chcesz mi coś powiedzieć?- położyłam rękę na jego ramieniu i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Amy, ja przyszedłem do ciebie bo po prostu przemyślałem wszystko i teraz wiem, że nie mogę tego wszystkiego ukrywać. Ty nie widzisz, że ja cię kocham?- Nic więcej nie powiedział, spojrzał na mnie smutnym wzrokiem i pobiegł do swojego domu.
Słałam jak wmurowana w chodnik. Nie miałam ochoty wykonywać teraz jakiegokolwiek ruchu ale jako, że była zima i padał śnieg, a ja byłam w samej bluzie, musiałam wrócić do domu.  Tak więc powolnym krokiem to zrobiłam, nie zważając na przedmioty w koło mnie poszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko, a dokładniej na leżącego tam Cody' ego. Nic nie mówiłam, ale on pewnie słyszał cały incydent. Przecież ja się przyjaźnię z Louisem.... i  najgorsze jest to, że teraz nasze relacje nie będą takie jak kiedyś.

EMMA

Po tym jak Lou wybiegł z domu, a zaraz za nim Amy wiedziałam co się święci. Chyba każdy by zauważył.... Kiedy Amy siedziała już z Cody'm postanowiłam iść do chłopaków, moim zdaniem tą sprawę trzeba szybko wyjaśnić.  Szybko wbiegłam do góry i przebrałam się w cieplejsze rzeczy. W takim samym, szybkim tempie zgarnęłam z wieszaka płaszcz i pobiegłam do naszych sąsiadów.
Drzwi otworzył mi Niall. Gdy tylko weszłam do środka od razu można było dostrzec ogromną pustkę.
-Gdzie reszta?- spytałam siadając na jednym ze stopni schodów prowadzących na wyższe piętro.
-Hmmm tak dokładnie to wiem tylko to, że Zayn jest na mnie zły, że " się do ciebie przystawiam " i siedzi w swoim pokoju, Harry nie może znieść tęsknoty za Susane i wypłakuje się w poduszkę, Liam jest zły na Amy, że nadal przyjaźni się z Cody 'm i z tego co wiem rozmawia z mamą przez telefon.
-A Louis?- spytałam zaciekawiona wpatrując się w blondaska
- No właśnie! ten to dopiero.... wpadł do domu, nikt nie wiedział o co chodzi, pobiegł do siebie i zamknął się na klucz. Nikogo nie wpuszcza.... ale przejdzie mu- powiedział bez entuzjazmu chłopak
-Jesteś tego pewny? Za 2 dni zaczynacie " świąteczne koncerty ",a coś widzę, że przyjazna atmosfera nie dopisuje- przewróciłam oczami i weszłam po schodach na górę. Po kolei zaczęłam czytać napisy na drzwiach szukając pokoju Louisa. W końcu dotarłam do " marchewkowego świata" i stanęłam przed pokojem. Zapukałam ale nikt nie odpowiedział, tak samo Louis nie odpowiadał na moje pytania więc musiałam jakoś działać. Chłopak nie chciał mnie wpuścić ale ja tak szybko nie dają za wygraną. Zadzwoniłam do niego ale odrzucił połączenie. Stwierdziłam, że będę dzwonić aż do skutku. W końcu zrozumiał, że nie odpuszczę i wpuścił mnie do środka. Od razu zrobiło mi się go żal, wyglądał strasznie.... w pokoju panowała zupełna ciemność,a Lou leżał skulony jak kulka na łóżku. Postanowiłam usiąść koło niego. Odkryłam lekko głowę chłopaka, ponieważ cały przykryty był kołdrą. Zgarnęłam jego opadające włosy do tyłu i spojrzałam na niego z przejęta miną
-Lou, ja wiem jak się teraz czujesz.... nie przejmuj się tym. Zresztą po między nimi nic nie zaszło- pogładziłam go ręką po ramieniu. Chłopak lekko podniósł się i oparł o ścianę. - Ja wiem, że pomiędzy nimi nic nie ma... ale po pierwsze obiecała, że już sie z nim nie spotka, a z resztą to chyba był zły pomysł by mówić jej o swoich uczuciach- powiedział cały czas mierząc moje ruchy wzrokiem.
- Pamiętaj, że zawsze można wszystko naprawić.... - wstałam z łóżka i pokazałam mu na polepszenie humoru kciuk w górę i rzuciłam w nim marchewką którą udało mi się zgarnąć z lodówki chłopaków. Wyszłam z pokoju i udałam się na dół, usiadłam obok Nialla który oglądał coś w Tv. Tak właściwie dopiero teraz doszło do mnie, że moje słowa nie zgadzają się z tym co mówię. Powiedziałam dokładnie Louisowi, że wszytko można naprawić... więc dlaczego ja nie ratuję mojego związku z Zaynem? właściwie byłego związku.... Chyba będę musiała coś zrobić...
Gapiłam się w jeden punkt na ścianie chyba z pięć minut, aż do tego momentu kiedy Niall mi się o coś zapytał, a zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie no super, co ja teraz zrobię?- pomyślałam.
-Emmm, odpowiem ci później ok? teraz musze coś zrobić.
To było wredne z mojej strony ale ciągłe przemyślenia  nie dały ni spokoju. Musiałam w końcu zacząć działać.
Weszłam powoli na górę  i stanęłam przed pokojem " lusterkolandia " skąd oni takie fajne napisy wytrzasnęli? Zapukałam ale nie słyszałam żadnej odpowiedzi więc powtórzyłam czynność. Tym razem Zayn odpowiedział krótkim - Wejść!
Tak też zrobiła, chłopak od razu spojrzał w moją stronę i patrzył na mnie z ciekawością. Usiadłam obok niego i zaczesałam włosy za ucho.
-Zayn... ja chciałam pogadać (...) a tak właściwie chodzi o to całe zdarzenie, o ten wyjazd i w ogóle - spojrzałam mu w oczy ale szybko przeniosłam wzrok w inne miejsce, przypuszczam, że to dlatego, że jego oczy zawsze działały na mnie przekupnie...
- Emma proszę uwierz mi w końcu, że nigdy bym Cię nie zdradził bo Cię kocham- powiedział po woli akcentując ostatnie słowo.
- Wiesz, że jestem skłonna ci w to uwierzyć ale tym razem - spojrzałam  w dół- ty razem myślę, że lepiej będzie zacząć wszystko od początku. Jakbyśmy się w ogóle nie znali. Może to po prostu potoczyło się za szybko.... co ty na to? - spojrzałam prosto w jego oczy
-  Ja zgadzam się na wszystko, byleby tylko znów być z tobą - złapał mnie za rękę- Więc... jestem Zayn - wyszczerzył się do mnie
Oczywiście również przedstawiłam się " nieznajomemu " i tak zaczęła się gadka. Nie powiem, że cała ta zabawa bardzo mi się podobała i uważam, że wpadłam na genialny pomysł by zacząć wszystko o początku.
W końcu gdy było już jakoś po północy Zayn odprowadził mnie do domu i na pożegnanie tylko podaliśmy sobie ręce. - Do zobaczenia! - krzyknęłam wchodząc do mieszkania.
Weszłam po cichu do środka i wpadłam głodna do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki potrzebne mi produkty i wzięłam się za przyrządzanie sobie sałatki. Na koniec wyciągnęłam z lodówki karton soku pomarańczowego i ruszyłam do pokoju. Rozłożyłam sobie łózko i zmęczona usiadłam na nim. Wyciągnęłam mocno rękę aby sięgnąć mojego laptopa z szafki ale widząc, że nie ma szans abym go dosięgła zostawiłam urządzenie w spokoju. Po spokojnym spożyciu później kolacji poszłam się umyć. Od razu lepiej się poczułam, taka odświeżona. No lepiej będzie mi się rozmyślać o dzisiejszym dniu -sama zadrwiłam z siebie gdy właśnie przechodziłam obok pokoju mojej " siostrzyczki ". Na pozór wszystko wyglądało dobrze. Gdyby nie to, że było tam słychać też głos mojego brata. Został u niej na noc... tak wiem, wiem chłopacy też u nas śpią, a my u nich, jako PRZYJACIELE. Ale jakoś nie umiałam przyzwyczaić się do tego, że mój brat przyjaźni się z Amy. Super... Nie chciałam im już przeszkadzać więc tak jak wcześniej zaplanowałam poszłam do siebie oglądać telewizor.

AMY

Obudziłam się dziś bardzo, bardzo wcześnie. Była dopiero 6:00, a na dworze było jeszcze strasznie ciemno i zimno jak mniemam. Z braku pomysłu na inne zajęcie niż leżenie w łóżku postanowiłam iść się odświeżyć. Zwinnie ominęłam Cody' ego, który spał na materacu, na podłodze i wyciągnęłam z szafy ubrania. Powędrowałam do pomieszczenia zwanym łazienką i tam powoli próbowałam doprowadzić się do normalnego stanu. Po jakieś godzinnej, gorącej kąpieli wyszłam z wanny i nałożyłam na twarz maseczkę. Ogólnie postawiłam dziś na poprawienie wyglądu, ponieważ na dziś zaplanowałam spotkanie z Louisem. nie chciałam bawić się z nim w kotka i myszkę i prosto z mostu powiedzieć, że kocham go tylko jako przyjaciela. Nie chce żeby wy niknęła z tego jakaś wielka afera. Ubrałam się w brązowe rurki i beżowy sweter. Po tym jak starłam z twarzy krem pomalowałam się lekko. We włosach zawiązałam brązową chustę i wyszłam z łazienki. Była dokładnie 7:55 więc trochę tam posiedziałam. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie śniadanie i wygodnie usiadłam na kanapie. Włączyłam sobie Vive, a tam oczywiście co? znów one direction. Gdy tak patrzyłam raz na Louisa, raz na Liama wtedy zupełnie nic nie wiedziałam. Jestem pewna co do uczuć do jednego i drugiego ale nie wiem jak to wszystko wyjdzie. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi na dół. Był to Cody który poinformował mnie, że niestety musi już iść. Hmmm teraz nie zostało mi nic więcej jak tylko iść wyjaśnić wszystko z chłopakami.


 

______________________________


Dziś niestety znów taki krótszy ale to dlatego, że chciałam go szybko dodać. Bo to nie jest takie łatwe, ja nie mam napisanych rozdziałów w przód więc tak jak już mówiłam co napiszę to dodam,a nie chcę też dodawać jakiś nudnych, krótkich rozdziałów bo moim zdaniem to też nie ma sensu. w tym trochę namieszałam :D Ale CHYBA niedługo skończę zatruwać życie Emmie i Amy :) JAk myślicie z kim będzie Amy i jak wyjdzie jej rozmowa z Lou? I Zayn i Emma? hue hue♥
Ale tak w ogóle to bardzo, bardzo, bardzoo dziękuję za KOMENTARZE, WEJŚCIA, OBSERWOWANIE LUB NAWET TYLKO ZA CZYTANIE. Aczkolwiek miło by było gdyby każdy zostawił po sobie jakiś ślad ^.^ No nic kończę już.
Aaaaa ostatnio zakochałam się w głosie Zayna w one thing aaa! ( w oficjalnym klipie) jest to jakoś 2:41 aaaa! KOCHAM TO! :D ale to takie mniej ważne :)

Liczę na wasze komentarze i mam nadzieję, że rozdział 23 uda mi się szybko napisać! ( wiem, że zawszę mówię, że będzie dłuższy, a tak nie jest ale tym razem się postaram )

Całuski
  Nika :*:*:*:*:*:*

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 21

 AMY

Dziś wracamy- powiedziałam sama do siebie staczając się z łóżka. Od samego rana wszyscy nade mną latali. Jedyne słowa które słyszałam przez jakieś 3 godziny brzmiały Jak się czujesz? Zadzwonić do twojej mamy? Chcesz coś? Posiedzieć z tobą? Dlaczego byłaś nie uważna?....
Co ich to kurna obchodzi.... nie moje wina, że Ashley miała ochotę na zemstę. Dlaczego się na nas uwzięła?
Całe szczęście, że niedługo nas już to nie będzie. No może nie dla Sue i Hazzy ale przecież ona po świętach wraca do Dartford więc będą się spotykać. Chyba pierwszy raz widzę loczka zakochanego po uszy w jednej osobie.  
Stojąc przed łóżkiem przeciągnęłam się lekko jednak dalsze " poranne ćwiczenia " uniemożliwił mi ból głowy oraz opaska uciskowa. Masakra... wszystko mnie boli i cała jestem poobijana. Jedynym plusem wszystkiego jest zwolnienie lekarskie ze szkoły na 2 tyg i dodatkowo właśnie po tym czasie zaczyna się przerwa świąteczna więc cały miesiąc siedzę w domu. Czy się cieszę? A mam inny wybór? Będę przez ten czas próbować polepszyć kontakt z mamą i ... ojcem. w końcu mam go jednego. 
 Zmęczona codziennymi rozmyśleniami  poczłapałam do łazienki i zrobiłam sobie poranną toaletę. Związałam włosy w niedbałego koka i zawiązałam we włosach beżową bandanę. Wyciągnęłam z walizki beżowe spodnie dresowe i białą bokserkę. jednak po zastanowieniu nałożyłam jeszcze brązową bluzę.
Dziś nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, a nawet by mi na to nie pozwolono. Louis troszczy się o mnie jak nigdy.... albo jak zawsze? Chyba tego nie zauważałam ale po tamtej pamiętnej nocy patrze na każdy jego ruch. Nie umiem wyobrazić go sobie jako kogoś innego niż brat czy przyjaciel, a tamto zdarzenie uznałam jako " efekt tęsknoty ". chyba przez to namieszałam mu w głowie. 
Właśnie uświadomiłam sobie, że od jakiś dziesięciu minut nikogo u mnie nie ma-Wypuściłam cicho powietrze. Nareszcie! Czyżby zapomnieli? 
Podeszłam dość żwawo do lodówki i wyciągnęłam z niej resztki pizzy. Jedyne jedzenie które się tam znajdywało. Usiadłam przy stole i zjadałam pizze popijając kawą. Nie najlepsze śniadanie ale zawsze coś. Po tym szybko posprzątałam w kuchni i łazience. Pokój zostawiłam dla Emmy. O ile się orientuję wyjeżdżamy pod wieczór więc trochę czasu nam jeszcze zostało. Zadzwoniłam do mamy i poinformowałam ją o tym. Nawet się mną nie interesowała ale to '' przez pracę i brak czasu" no super i ojciec i matka mają mnie w dupie. Święta pewnie jak zwykle spędzę sama, nawet Emma z Cody 'm chodź się pokłócili,a rodzice się ich pozbyli spędzają z nimi święta. Chłopacy wyjeżdżają do domów...  Samotne święta przed kompem witajcie! 
Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku i gdyby nie to, że do pokoju akurat wparował Liam nikt by tego nie zauważył. Chłopak zamknął za sobą drzwi i widząc tę nieszczęsna łzę rzucił to, co trzymał w ręku na podłogę i podszedł do mnie. 
- Co się stało? - dotknął ręką mojego polika i zgarnął pojedynczy kosmyk moich włosów za ucho. Miał taki, hmmm troskliwy wyraz twarzy. Pod jego dotykiem aż nogi mi się ugięły,a świat zaczął wirować. Spojrzałam w dół-  Nie, nic. Tak sobie tylko rozmyślam...- podniosłam wzrok i zobaczyłam te jego głębokie, brązowe oczy. Teraz to już kompletnie zwariowałam. W takim momencie chyba powinniśmy się pocałować. Ale biorąc pod uwagę okoliczności to raczej nie byłoby dobre rozwiązanie. Widziałam dokładnie wzrok chłopaka na moich zaczerwienionych ustach. przygryzłam lekko wargę i najzwyczajniej dałam krok do przodu i wtuliłam się w niego. Chyba nie widziałam chłopaka który by tak dobrze przytulał. Jedną ręką jeździł po moich plecach, a opuszkami palców drugiej lekko przygniatał mi kark. Nie umiałam sobie tej chwili wyobrazić lepiej. Czułam się jakbym właśnie doświadczyła czegoś o co walczyłam przez długi czas. Po krótkiej chwili chłopak pocałował mnie w czoło i wiedziałam, że to oznacza koniec uścisku więc niechętnie zakończyłam ta piękną chwilę i uśmiechnęłam się do chłopaka. Chyba nie umiałabym wyobrazić sobie tej chwili lepiej.  


  EMMA

- Louis możesz mi podać tą paczkę żelków- zwróciłam się do chłopaka ale on chyba nie słyszał więc ruszyłam się po nie same. Jednak Niall mnie wyprzedził i rzucił nimi we mnie. 
-Dzięki! - uśmiechnęłam sie do chłopaka,a on to odwzajemnił. 
Usiadłam na łóżku Harrego i otworzyłam paczkę. Z zaciekawieniem zaczęłam przyglądać się loczkowi i Sue. Czy oni muszą być tacy idealni? Nigdy się nie kłócą, zachowują sie przy sobie naturalnie, a jednocześnie jeszcze się siebie wstydzą.... Dobrze się dobrali.... Ale chyba każdy wie jaki jest Hazza i, że długo tak nie wytrzyma. przeniosłam swój wzrok na pakującego się Louisa i Nialla. Zaraz obok nich stał Zayn i pisał coś na telefonie, jednak kiedy patrzyłam na niego dłużej iż pięć sekund przypominały mi się wszystkie chili z nim spędzone więc szybko zajęłam się oglądaniem TV.  Nic ciekawego.... jak zwykle. Nie mówiąc nic zsunęłam się z łóżka i poszłam do Amy. O  dziwo jej w pokoju też nie było. Czyżby wszyscy spiskowali przeciwko mnie? Tylko Niall okazał się być dobrym przyjacielem. Ale może za bardzo..... Nie lubią wprowadzać ludzi w błąd,a ten pocałunek.... to chyba nie powinno się wydarzyć. Powinnam mu to powiedzieć ale nie chcę stracić takiego przyjaciela jak on. Mógłby poczuć się urażony albo coś. 
Postanowiłam ogarnąć trochę pokój i zacząć się pakować. Coraz bardziej dochodziło do mnie to, że Zayn mnie nie zdradził i bardzo chciałam w to wierzyć ale co jeśli nie jesteśmy sobie pisani? Zaczęliśmy chodzić ze sobą nawet dobrze sie nie znając. To chyba nie był najlepszy pomysł. Będę musiała z nim porozmawiać i powiedzieć mu, że możemy się poznać od nowa,a w tedy..... - nie no to jest głupi pomysł - powiedziałam sama do siebie nie prawdę. 
Pościeliłam łózka tym samym zrzucając z nich stertę ciuchów. Zgarnęłam z łazienki swoje rzeczy i wrzuciłam je do kosmetyczki. Szybko przeczesałam swoje włosy i szczotka również tam wylądowała. Nie chciało mi się układać ciuchów więc odłożyłam e na podróż,a resztą w nieładzie wrzuciłam do walizki. Spokoju nie dawało mi również to, że w końcu będę musiała pogodzić się z bratem i rodzicami. Całe życie nie będę sie utrzymywała z pieniędzy Amy i jej mamy.  Ostatnią rzeczą która wylądowała w torbie była poduszka. zatrzasnęłam walizkę i oparłam ją o ścianę. W pokoju od razu zrobiło się jakoś czyściej.... Pozbierałam jeszcze kilka śmieci które wydostały się z pod łóżka na światło dzienne. Odsłoniłam okno. Śnieg o dziwo nie padał,a  za to można było dostrzec słońce przedzierające sie przez chmury. Na podwórku bawiła się grupka dzieci, a do hotelu zjeżdżali się kolejni goście. W momencie kiedy próbowałam odtworzyć wszystkie momenty od przyjazdu tu, do pokoju jak burza wleciała cała zdyszana Amy. 
-Coś się stało? - spytałam odwracając wzrok od okna
-Nie, nic - z trudem wymawiała słowa- łaskotałam się z Liam 'em.... - usiadła blisko mnie na łóżku.


Zgarnęłam do sportowej torebki kilka drobiazgów na drogę i położyłam ją obok walizki z której wzięłam uszykowany wcześniej zestaw. Ubrałam go i schowałam resztę rzeczy które akurat wpadły mi w ręce. Amy zajmowała się tym samym- pakowaniem.  Niestety powrót z " wakacji " wiąże się z powrotem do rzeczywistości. Chłopacy powracają do koncertowania i rezygnują ze szkoły. Fajnie tak nie? Zapisywać się i wypisywać kiedy się chce. Całe szczęście, że przed świętami są luźne lekcje,a po świętach organizowany " miesiąc talentów " wprost uwielbiam ta szkołę i dyrektorkę. Lekcji praktycznie nie ma,a przez cały czas można robić to, co się kocha. Później już luty, marzec, kwiecień, maj - znów tak zwany miesiąc talentów,a od połowy czerwca upragnione WAKACJE! 


O 16: 30 byłyśmy już gotowe, wszystkie rzeczy dokładnie spakowane. Raczej nic naszego tu nie zostanie. Oprócz wspomnień i wylanych łez. Ale i tak świetnie się bawiłam.  Po jakiś dziesięciu  minutach do pokoju wparowali chłopacy i zabrali nasze walizki do samochodu, nam kazali się już " szykować". Rozejrzałam się ostatni raz po pokoju i wyszłam. Podejrzewam, że Amy zrobiła to samo. Pojedyncza łza zleciała mi po poliku ale szybko ją wytarłam i razem z przyjaciółką ruszyłyśmy w stronę samochodu. 


 HARRY

- Sue, ale proszę pisz, dzwoń i jak tylko będziesz już w domu poinformuj mnie. Ze stolicy do Dartford jest blisko będziemy się mogli spotykać codziennie! Będę tęsknił- pocałowałem dziewczynę w czoło po czym odwróciłem się i dałem krok do przodu. Nie wytrzymałem. Odwróciłem sie i pocałowałem czerwonowłosą namiętnie w usta. Podejrzewam, że trwało to dosyć długo- nie umiałem się od niej oderwać. Jednak krzyk Louisa i trąbienie samochodu nam przerwało. Jeszcze raz, szybko pocałowałem MOJĄ SUSANE i poczłapałem do samochodu. Niechętnie wszedłem do środka i pomachałem do dziewczyny. Zdziwieniem było dla mnie to, że Emma siedzi koło Zayna. Nie miałem pojęcia, że sie pogodzili....
Jedyne wolne miejsce znajdowało się koło Amy i Liam' a więc będziemy siedzieć tak jak tutaj jechaliśmy- pomyślałem i zająłem miejsce przy oknie. Wysłałem sms do Sue  : Już tęsknie. Po chwili zasnąłem.


  ZAYN

-Em, możemy pogadać? - powiedziałem szeptem do rudowłosej, pięknej dziewczyny która patrzyła na świat przez szybę samochodu.
 Słysząc moje słowa odwróciła się do mnie - Zayn, a nie możemy porozmawiać w domu, na osobności ? 

Pokiwałem lekko głową i włożyłem w uszy słuchawki.  Nie umiałem się skupić na lecących nutach.... Cały czas ukosem patrzyłem na Emmę. Ja ją kocham! i chcę z nią być- mówiłem w myślach samo do siebie. Dlaczego los mnie tak pokarał ? A najgorsze w tym wszystkim jest to, że istnieje taka możliwość, że ją zdradziłem. Oczywiście nie byliśmy już w tedy parą ale ja i tak uznał bym to za zdradę. Co poradzę na to, że alkohol tak działa na ludzi? 
Pierwsza godzina w samochodzie minęła dość spokojnie. Chłopacy z przodu śpiewali lecące w radiu hity,a ci tyłu rozmawiali i wygłupiali się ale wszystko przebiegało ostrożnie. Emma spała więc bez konsekwencji mogłem na nią spoglądać. Wyglądała prześlicznie. Pojedyncze kosmyki włosów opadały jej na twarz. Chyba czuła to, że na nią patrze, widziałem na jej policzkach charakterystyczne rumieńce. Dlaczego wszystko musiało się popsuć? A teraz tak trudno to naprawić?  Może miałem zbyt ubarwione życie...  W końcu zatrzymaliśmy się. Pierwszy wysiadłem i zacząłem nabierać do płuc świeżego powietrza. Dla obserwujących wyglądało to pewnie komicznie ale dla mnie  zdanie gapiów  się nie liczy. Wymknąłem się przyjaciołom i stanąłem za jakimś budynkiem. Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów. Chwilkę się zastanowiłem zanim zrobiłem kolejny ruch ale to było mi potrzebne. 






















________________________________________


Witam! ♥ hehehhe jak rozdział? trochę krótki no ale cóż ^.^ dodałam po 2 dniach więc mam nadzieję, że nie będziecie złe, że nie dodaję regularnie. Nie długo robie drugiego bloga ale najpierw całkowicie się poświęcę się temu :) 


KOCHAM WAS ! ♥


Przepraszam za ortografię... =)


Pozdrawiam
    Nika


Liczę na komentarze ! ♥

czwartek, 3 maja 2012

Rozdział 20

  AMY

-Louis możesz ze mnie zejść?- powiedziałam stanowczo ale szeptem do chłopaka.  Obudził mnie ciężar jego ciała, który przygniatał mnie. Nie mogłam prawie oddychać,a o jakimkolwiek ruchu mogłam sobie jedynie pomarzyć.
-Coo? która godzina? a tak już schodzę- sturlał się ze mnie i tak jak się położył tak zasnął
No super, fajnie, że ja nie mogę spać - pomyślałam. I co niby miały oznaczać słowa ,,Amy, nie odchodź kocham cię" wypowiadane 10 razy na minutę podczas sny chłopaka. Niby to tylko sen i tak dalej ale zawsze zżyłam z przekonaniem, że sny w jakimś stopniu łączą się z podświadomością... Na zegarku widniała równa 00:31. Dość wcześnie wróciliśmy z imprezy. Ale chyba jak wszyscy oprócz Susane i Harrego, nasze gołąbki chyba jeszcze imprezują. Z tego co wiem Emma śpi na łóżku obok,a reszta w tamtym pokoju. Em i Zayn chyba się nie pogodzili ale sobie wszystko wyjaśnili. Jednak ja wiem, że ruda i tak mu nie uwierzyła i będzie się trzymać swojej wersji. Ashley również nie pomaga i trzyma się tego, że przespała się z Zaynem i z tego co wiem wymyśliła sobie też, że Niall się do niej przystawiał, w co absolutnie nigdy nie uwierzę. No ale chyba nikt nie jest na tyle głupi.
Zwlokłam się powoli z łóżka i przeniosłam swoje zwłoki do łazienki. Wzięłam długi, odprężający prysznic po czym założyłam na siebie granatowy t-shirt, siwe dresy i czerwoną, ocieplaną bluzę. Wyszłam z pomieszczenia, następnie kierując się do kuchni. Wyciągnęłam z szafki szklankę i wlałam wodę. Wypiłam ja po czym znów nalałam picia. Tym razem zaniosłam szklankę na szafkę nocną i usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Spać mi się nie chciało, a tym bardziej cokolwiek robić. Wyciągnęłam z torby lapta i odpaliłam go. Położyłam się z nim zakrywając się ciepłą kołderką. Sprawdziłam fejsa, maila i ogl trochę posiedziałam. Nawet udało mi się złapać Cody 'ego, chwilę popisaliśmy ale musiał już iść. Znów moje pomysły na nudę wyczerpały się. Poczułam jak Louis przewraca się na drugi bok, wymawiając przy tym coś w stylu ,,Musze to w końcu wyznać, nie ukrywam się" To mocno mnie zszokowało. O co mu chodzi? Po chwili gapienia się bezsensownie na prze dziwaczne ruchy Lou ogarnęłam się. Światło latarni, które dokładnie widziałam przez drzwi balkonowe właśnie zgasło. Jeszcze większa ciemnica... Popatrzyłam na ekran i wpadło mi coś do głowy. Wygrzebałam z torby słuchawki i po chyba 10 minutowym rozplątywaniu słuchawek w końcu udało mi się spokojnie włożyć je do uszu. Wzięłam jeszcze porządny łyk wody i wróciłam do tych czasowego zajęcia, czyli szukanie filmu który mogę obejrzeć. W jednej chwili jednak przyszła do mnie ta przymulająca fala, przez którą chodzimy spać. Nie panowałam nad tym co robią poszczególne części mojego ciała. Laptop nawet nie wiem kiedy został wyłączony, a ja leżałam szczelnie przykryta kocem.
Usłyszałam kawałek rozmowy, jakby tej żmii Ashley i Susane. Bardzo na siebie krzyczały i ogl myślę, że wyszła z tego nie zła kłótnia. Czyżby nasza lubiąca przerabiać zdjęcia, fanka 1d miała jakieś kłopoty? I właśnie przyszedł mi do głowy wyśmienity pomysł. Muszę udać sie na przeszpiegi.
Niestety nawet nie wiem kiedy zasnęłam więc trzeba to odłożyć na później.

   LIAM

Przyczołgaliśmy się z chłopakami do pokoju około  00:00. Byliśmy schlani i już nic do nas nie docierało. Zayn pił z powodu Emmy, Niall do towarzystwa, a ja? ja właściwie się do tego nie przyznałem ale to wszystko przez Amy. Czemu ona mi wszystko utrudnia? Już dawno powiedział bym jej o swoich uczuciach ale to nie moja wina, że tak boję się odrzucenia. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do łóżka. Przewalałem się z boku na bok nie mogą znaleźć odpowiedniej pozycji. Chyba powinienem przeprosić Amy za moje zachowanie, źle czuję się z tym, że tak ją potraktowałem. Po krótkim rozmyślaniu zasnąłem.
Rano obudziłem się równo z Zaynem. Blondyn jeszcze spał, nie widział jak Zayn się na niego wrogo patrzył. Chyba to dobrze, że ukrywa złość w sobie... Zająłem łazienkę pierwszy i trochę tam posiedziałem, zawsze podczas brania prysznica do głowy przychodzą mi świetne pomysły, mogę powiedzieć, że dziś moje teoria również się sprawdziła. Szczęśliwy wyszedłem z łazienki. Po drodze do kuchni zwinnym ruchem wyciągnąłem z szafy bluzę i nałożyłem na siebie. Właśnie w tej chwili przypomniało mi się, że za niecałe 2 tygodnie są święta.... rodzina, prezenty... uwielbiam ten czas. Ale też zawsze rozstajemy się z chłopakami, co nie jest zbyt fajne ale od czasu do czasu z rodziną trzeba się zobaczyć... Usiadłem przy stole, razem z Zaynem który raczej nie palił się do tego by wołać blondaska do stołu ale jako, że wydawało mi się, że to nie fair w stosunku do niego sam go zawołałem.
Po szybkim śniadaniu wybiegłem z pokoju i skierowałem się w stronę pokoju Susane.
Nie wielkim zdziwieniem było dla mnie to, że otworzył mi Harry ale dlaczego był w samych bokserkach,a Sue leżała cała zakryta kołdrą,a po podłodze walały się ciuchy??
Spojrzałem tylko z ukosa na wyraźnie zmieszanego loczka
-Możecie... lub ty- spojrzałem na czerwonowłosą - mi pomóc?
-Ale jaak? - dziewczyna sięgnęła z podłogi po bluzkę i zwinnie ją założyła
 - Chciałbym przeprosić Amy i może w końcu powiedzieć jej o swoich uczuciach... ale to późnij dziś przeprosiny... -uśmiechnąłem się
-To słuchaj umówmy się tak. Ja najpierw muszę iść do Zayna i Emmy,a ty czekaj na mnie jakoś za 2 godziny w holu- Sue wstała z łóżka i weszła do łazienki. Spojrzałem na porozwalane n ziemi ciuchy, na Harrego i głośno westchnąłem.

  ZAYN

Zaraz po ty jak wysłałem Niall 'owi serię kolejnych wrogich spojrzeń wyszedłem z pokoju zostawiając go samego. Dlaczego kumpel zabiera mi dziewczynę którą naprawdę kocham? Nie miejąc pomysłu na to, co dokładnie mam zrobić stanąłem przed pokojem Emmy. W tej chwili zdałem sobie sprawę, że właściwie straciłem najważniejszą osobę w moim życiu i nie mogę nic zrobić.
- Hej Amy-spojrzałem ukradkiem na śpiącą Em,- możesz mi jakoś pomóc?- teraz śmielej spojrzałem na ruda  naprowadzając tam wzrok Amy
-No jasne.... tylko wiesz, muszę pomyśleć jak.. bo na pewno będzie trudno. 
- Wiem, ale dla Emmy jestem gotowy na wszystko... - nic więcej nie mówiąc wyszedłem z pokoju i zbiegłem na dół po schodach. Nie wiedziałem w ogóle co mam robić ani dokąd iść. Dlaczego Ashley się na mnie uwzięła?

  EMMA

Wstałam  dziś dość późno, w pokoju już nikogo nie było.  Czyżby szykowali na mnie jakiś spisek?
Podniosłam się i powolnym krokiem weszłam do łazienki. Zimny prysznic dobrze mi zrobił. Włosy spięłam w niedbałego koka, założyłam jeansowe rurki i brązowy sweter. Z  chęcią zjedzenia czegoś udałam się do kuchni. Jednak w lodówce nic nie było i musiałam iść do chłopaków. Strach przed tym, że będę musiała patrzeć na Zayna był zbyt wielki. Nie umiałabym mu ponownie zaufać... Zgarnęłam kasę z szafki i wyszłam z pokoju. Udałam się schodami na dół po czym weszłam do restauracji. Podeszłam do baru aby zamówić sobie śniadanie.  Podczas oczekiwania na danie zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.  Nagle mój wzrok zawiesił się w ciemnym rogu. Przyjrzałam się dokładniej i oczywiście kogo tam dostrzegłam? Zayn i Ashley ... no jakby mogło być inaczej. Udałam, że ich nie zauważyłam i wyszłam z restauracji zasłaniając twarz rękoma. Jakoś straciłam nawet apetyt. Dopiero teraz spojrzałam na wyświetlacz i dostrzegłam powiadomienie o sms' ie.  Był od Amy, informowała mnie, że idzie z Louisem na spacer. No super- pomyślałam- Nie ma to jak zostawić przyjaciółkę w potrzebie. tym razem weszłam do windy i wjechałam na samą górę. Pamiętałam jak Zayn zabrał mnie na dach jakiegoś budynku... miejmy nadzieję, że tu też znajdę miejsce gdzie będę mogła posiedzieć sama, w ciszy.
W końcu udało mi się znaleźć takie miejsce... Nie wiem czy pralnia całkowicie się do niego nadawała ale przynajmniej będę sama. Usiadłam w rogu pokoju i podkuliłam nogi. Myśli napływały setkami. Właściwie rozważałam to, że Zayn mówił prawdę,.... że całował ją tylko żeby dała nam spokój, a teraz je z nią tylko dlatego żeby pogadać. Ale nie byłam tego pewna... kto by był?
Po jakieś godzinie wróciłam do siebie. Niestety z braku pomysłu na to co mogłabym robić musiałam iść do "sąsiadów ". Kiedy weszłam wszystkie oczy, czyli Liam 'a, Louis 'a, Niall 'a, Amy i Zayn 'a zostały skierowane na mnie. Udając, że tego nie widzę usiadłam na łóżku i nie wykazując entuzjazmu zaczęłam pstrykać palcami.
- Możesz przestać?- pierwszy odezwał się Zayn
- Nie nie mogę.... przeszkadza ci? a to przepraszam.... - zaczęłam mocniej pstrykać
- Emma! wiesz, że to mnie denerwuje....-powiedział chłopak łapiąc się nerwowo za włosy
- A wiesz co mnie denerwuje? Jak ktoś uważa się za lepszego od drugiego i myśli, że może robić to, co mu się podoba. - wzruszyłam rękoma i sięgnęłam z paczki leżącej koło mnie kilka żelków
-Wow,a to ci pojechała... - wtrącił Lou i zaśmiał się
- Stary możesz się zamknąć i nie wtrącać się- warknął na niego mulat - Czy ty myślisz, że mi jest z tym wszystkim miło -zwrócił się do mnie - Że nie żałuje, że dałem się wkręcić? Straciłem osobę która był dla mnie bardzo ważna i myślisz, że się cieszę? Dobrze by było gdybyś w końcu zrozumiała. - Zmierzył mnie wzrokiem zatrzymując się na moich oczach - Proszę przemyśl to, co powiedziałem.
Jednym słowem mnie zamurowało. Czy naszemu bad boyowi spłynęła  łza po policzku? Jej...
Kiedy wszyscy spojrzeli na mnie i oczekiwali mojej reakcji cicho westchnęłam  i wybiegłam  z pokoju wpadając po drodze na całujących się Harrego  i Sue. To nie poprawiło mi humoru, a wręcz jeszcze bardziej przybiło.

  HARRY

Kiedy zauważyłem wybiegającą z pokoju Emmę, a zaraz za nią Nialla wiedziałem, że będzie z tego awantura. Zawołałem Liama, który miał coś obgadać z   Susane i nie świadomy tego co zaraz się stanie wszedłem do pokoju dziewczyn. Dwójka chyba mnie nie zauważyła. Siedzieli na łóżku. Ruda była wtulona w Nialla, a on jeździł jej ręką po plecach po czym pocałował w czoło i powiedział coś na ucho.
Po niespełna pięciu sekundach ich spojrzenia spotkały się, a usta złączył pocałunek. Zasłoniłem sobie usta ręką i wytrzeszczyłem oczy. Nie chciałem by mnie zauważyli więc wyszedłem z pokoju i stanąłem na korytarzu jak wryty.
- Co się stało?! -jednocześnie wykrzyczeli Liam i Sue
- Będzie z tego niezła zadyma.... - nabrałem oddechu- Oni się  pocałowali... - spojrzałem to raz na czerwonowłosą to na chłopaka.
Nikt nic nie odpowiedział. Doskonale rozumieliśmy powagę sytuacji i to, że jeśli tyko Zayn się dowie nie odpuści. Postanowiliśmy więc pozostawić to tajemnicą i oznaczyć jako temat tabu.
Wszedłem jak gdyby nigdy nic do  pokoju i przyłączyłem się do gry na konsoli.
Po jakiś może dziesięciu minutach dołączyła do nas Susane. Po kolejnych dziesięciu minutach wszedł Liam. Patrząc się cały czas na Louisa podchodził powoli do odwróconej Amy. Spojrzałem na dziewczynę która udawała, że w ogóle go nie słyszy, nie widzi. Chłopak podszedł do niej i obchodząc ją dookoła uklęk na przeciwko niej. Potknął jej brody tym samym kierując jej twarz do swojej. Chyba nie tylko ja myślałem, ze zaraz się pocałują. Widziałem dokładnie jak Louis ma ochotę wstać i odepchnąć Liama od dziewczyny.  Jednak nic z tych rzeczy się nie stało. Chłopak podarował Amy różę, przeprosił ją " za swoje zachowanie " i zaprosił na kolację. Początkowo wydawało się, że się nie zgodzi ale po chwili ciszy przytuliła się do niego i pocałowała w policzek. Wszyscy zrobiliśmy miny typu " no pocałujcie się w końcu" , no dobra prawie wszyscy....  Ale oni byli twardzi i przystali tylko na uśmieszkach. Amy po chwili przeprosiła nas i poszła się uszykować. Louis zmierzył złowieszczym wzrokiem Liama i pokiwał przecząco głową. Ten nie zważając na to poszedł do łazienki się uszykować. Zaczęliśmy dziwnie wszyscy na siebie patrzeć, czułem nie złe kłopoty... i u Amy i u Emmy.

 AMY

Wbiegłam szczęśliwa do pokoju. Jednak zatrzymałam się i stanęłam w bezruchu widząc śpiących razem Emmą i Nialla. Dziewczyna leżała na jego klatce piersiowej, a ich głowy stykały się.  Słodko razem wyglądali ale i tak wolę Zemmę. Zrobiłam im szybko zdjęcie, tak na wszelki wypadek i podeszłam do szafy. Za dużego wyboru to tu nie miałam więc postawiłam na zwykłą, klasyczną beżową sukienkę bez ramiączek i brązowe szpilki na platformie. Do tego dobrałam torebkę takiego koloru jak buty i trochę biżuterii. Włosy pofalowałam i pozostawiłam w " artystycznym nie ładzie ". Po chwili do drzwi zapukał Liam więc wyszłam z pokoju.
- Jej... pięknie wyglądasz - powiedział chłopak obdarowując mnie uśmiechem
- Dziękuję- uśmiechnęłam się - to gdzie jedziemy ?
- Powiedzmy, że to niespodzianka....

Weszliśmy do windy i w miłej atmosferze zjechaliśmy na dół. W holu zatrzymały nas fanki więc Liam musiał rozdać kilka autografów,a w tym czasie ja zaczęłam niespokojnie rozglądać się po pomieszczeniu. Byłam prawie pewna, że zaraz coś się stanie. Zawsze umiałam przeczuwać takie coś. W tym samym momencie kiedy Liam szedł w moją stronę i stał może jakieś dwa kroki ode mnie jak by znikąd pojawiła się nasza wścibska koleżanka i z całej siły pchnęła mnie do do tyłu. W rezultacie wpadłam do fontanny lekko opijając się głową dno. Słyszałam tylko jak ktoś zaczął krzyczeć,a Ashley została złapana przez strażników. Po chwili pojawiły się mroczki i ciemność.

 LIAM  

Bez zastanowienia wszedłem do fontanny i  wziąłem Amy na ręce. Położyłem ją na sofie i uklęknąłem prze niej po chwili przyszła jakaś lekarka i zaczęła ją badać i przebudzać. Cały ten czas trzymałem dziewczynę za rękę i patrzyłem na nią przez łzy. Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie się stało. Przecież ona może się już nigdy nie obudzić, nie nie wolno mi nawet o tym myśleć. Wszystko będzie dobrze - powtarzałem w myśli. Usłyszałem znajome głosy przyjaciół ale nawet się do nich nie odwróciłem. Po jakiś dziecięciu/ piętnastu minutach Amy ocknęła się i otworzyła oczy.
-Dziękuje, że przy mnie jesteś- cicho powiedziała te słowa  z trudem je wymawiając.
Przytuliłem ją powtarzając, że będzie dobrze.






_____________________________________

Witam! Po dłuższej przerwie znów wróciła do mnie wena i mam mego dużo pomysłów! :D :D
Hah w jakimś komentarzy od anonimka przeczytałam nazwę  Zemma i od razu się zakochałam <3
Jak rozdział?
Niedługo dodam następny, oczekuję na dużo komentarzy mam nadzieję :)

Pozdrawiam
      Nika :*:*:*

    OK. 25 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ ( mam już napisany)

Od razu przepraszam za błędy, pewnie znajdzie się ich wiele ale tak jak zazwyczaj nie czytałam tego :]