czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 3 ( 29) - Proszę, daj mi szanse.

                                                                                          Londyn,02.07.2012r.
                                         Pamiętnik LOUIS'A- wcześniej

- Siema! Idziemy dziś do dziewczyn!- krzyknął w naszą stronę uradowany Harrym który właśnie przyszedł z lunchu z Sue.
- Po co?- zbulwersował się siedzący koło mnie Niall
- No nie wiem może po to żeby w końcu wyjść z domu i gdzieś pójść?- z ironią stwierdził loczek i usiadł na fotelu znającym się przy mnie.

- Ej. Lou?- spojrzał sie na mnie
- hm?- podniosłem wzrok
- kiedy przedstawisz nam swoją laske?- s tryknął mnie ramieniem
-ammm no nie wiem. Muszę się jej spytać- spróbowałem wymyślić coś na poczekaniu.
Chwilę jeszcze z nimi posiedziałem i bez słowa poszedłem na górę.
Tam wszedłem do mojego pokoju. Zasłoniłem okno granatową firaną i rzuciłem się na łóżku.
Świetnie mam laske, jestem szczęśliwy.... fajnie tylko, że nie ma żadnej Kate( tak nazwałem swoją wyimaginowaną dziewczynę). No wiem, zachowałem się dziecinnie. Ale co miałem zrobić? Każdy z chłopaków ma kogoś... chociażby najlepszą kumpelę. A ja? no ja nawet ni umiałem utrzymać głupich koleżeńskich relacji z moją podobno najlepszą przyjaciółką na zawsze Amy. Tak... ale to chyba było kiedyś. Co poradzę na to, że ani Emma, ani Susane, ani Amy nie interesują mnie ,, w ten sposób". Ja po prostu nie chciałem być gorszy i nie chciałem ciągle być samotny. Wpadłem na pomysł z dziewczyną jakoś tydzień temu gdy wpadły do nas Emma i Amy, Sue też wtedy była. Oglądaliśmy film,a potem bawiliśmy się w chowanego :D. Było całkiem fajnie ale zrozumiałem, że od kąt chłopacy poznajdowali sobie dziewczyny wszystko się zmieniło. Oczywiście nadal jesteśmy zwariowaną paczką debili i najlepszym zespołem ale nie ma już Larrego, nie robimy prawie nic bez dziewczyn. Nie to żebym ich nie lubił, akceptuję Amy i Emmę,a nawet byłbym skłonny zgodzić się żeby tu zamieszkały ale Sue? ona wszystkich nas ogranicza...

- Wszystko w porządku?- ze snu wybudził mnie Harry
-taaa, jasne, super jest. Jest ekstra i w ogóle...- jednak po powiedzeniu tego wszystkiego coś we mnie kazało powiedzieć nie. - Nie, nie jest w porządku. Właściwie to nic nie jest w porządku.
- Co się stało? Wiesz, możesz pogadać ze mną o wszystkim.- usiadł koło mnie.
Chwilę się zastanowiłem co mam zrobić ale to coś podpowiedziało mi, że HArry to dobry przyjaciel...
- Nie ma żadnej Kate.

                                                                                Londyn,02.07.2012r.
                                   Pamiętnik Amy- czas równoległy 

- Tylko mi nie mów, że ty się cieszysz z takiego obrotu sprawy- spojrzałam na Cody'iego odzywając się do niego pierwszy raz odkąd powiedział mi o obrazku.
- A czemu mam się nie cieszyć?- zaśmiał się nie rozumiejąc tego co powiedziałam
- To od początku było zaplanowane, prawda? chciałeś mnie tylko wykorzystać?- spojrzałam w jego oczy miejąc jedynie nadzieję, że powie mi coś co mnie ucieszy.
- Tak jak ty to mówisz to brzmi bardzo źle ale ja chciałem tylko żebyś się zabawiła.
 Sekundę się zastanowiłam.... co miałam zrobić w takiej sytuacji?
-Wiesz co myślę o tej twojej chęci?- poczekałam chwilę na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony
- Hm?- odpowiedział w ogóle nie zainteresowany rozmową nie wiedząc co go czeka.
Nie zastanawiając się sekundy dłużej uderzyłam go z całej siły w twarz- aż się skulił i jego dłonie od razu powędrowały na bolące miejsce.  szarpnęłam klamkę i już prawie wysiadałam... Niestety mój plan się nieco zmienił, Cody był szybszy. Zacisną dłoń na moim nadgarstku i mocno przyciągną mnie w swoją stronę- aż usiadłam.
- Wiesz, że to co zrobiłaś nie było najlepszym posunięciem?- nawet na niego nie spojrzałam.- gdybym cię nie lubił potraktował bym cię podobnie, jak szmate- mocno zaakcentował ostatnie słowo cały czas trzymając mój  nadgarstek  potrząsną mną.
- Ale, że cię lubię- powiedział i przybliżył usta do mojej głowy - to załatwię to inaczej- syknął w moje ucho i jednym ruchem ręki otworzył mi drzwi. -Możesz wysiąść- wow ale zaszczyt mnie spotkał- pomyślałam i już chciałam   to powiedzieć ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
Zerwałam się z siedzenia i znów gdy chciałam wysiąść brunet pociągną mnie za nadgarstek
-Co?!-  krzyknęłammu prosto w twarz
- ładnie to tak wychodzić bez pożegnania?- wskazał palcem swój policzek.  I chodź w cale nie chciałam tego robić pocałowałam go w to miejsce i tym razem bez przeszkód wyszłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Cody odjechał z piskiem opon. łzy momentalnie napłynęły mi do oczu- oczywiście nie dlatego, że odjechał ale dlatego, że w ogóle przyjechał. Nie zorientowałam sie kiedy pierwsza łza spłynęła mi po policzku po chwili skapując z mojej brody na chodnik.  Sama nie wiedząc co mam teraz zrobić usiadłam na krawężniku i przyciągnęłam nogi do siebie tak, aby na kolanach oprzeć brodę. Ręce splotłam pod udami i siedziałam bez ruchu  układając sobie wszystko w głowie. Czułam, że mijają godziny , tak naprawdę było to zaledwie pięć minut. Niestety  któryś z gości zorientował się gdzie jestem, po prostu spoglądając przez okno dostrzegł mnie i od razu krzyknął abym do nich dołączyła.
Świetnie- powiedziałam do siebie w myślach próbując sobie poukładać co mam im powiedzieć. Na pewno nie prawdę... to trzeba zaznaczyć. Jednak nie miałam za dużo czasu, chłopcy i Emma na mnie czekali. Podniosłam tyłek i weszłam po schodach do budynku. Aby  znaleźć się w moim mieszkaniu musiałam  pokonać jeszcze kilka stopni na górę.  Byłam pewna, że kiedy wejdę do środka posypią się pytania, i nie myliłam się.
- Gdzie byłaś? Co robiłaś? Z kim byłaś? Wiesz jak długo cię nie ma? fajnie było? dlaczego się spóźniłaś? - przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
- Nie ważne!- wydarłam  się na nich wszystkich i pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz, zasłoniłam wszystkie rolety aż w końcu usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam co dokładnie mam teraz robić, ale najwidoczniej mój mózg nadal nie umiał się otrząsnąć.  Znów zaczęłam płakać- tym razem poduszkę. Tak na prawdę kiedy teraz sie nad tym zastanawiam( Amy pisała to w pamiętniku kilka miesięcy temu)    to nie wiem dlaczego płakałam... No bo przecież to był tylko   dużo warty obrazek którego ukradł CODY. Ja nie miałam z tym nic wspólnego, no oprócz tego, że byłam z nim. Widocznie płacz był wywołany czymś innym...

                                           
 - Hej Amy, wszystko w porządku?- do mich drzwi zapukała ruda.
- Tak- przetarłam łzy- ale zostawcie mnie.
- Nie chcesz pogadać?
Zastanowiłam się chwilę nad jej słowami aż w końcu poczułam przypływ sił i wyszłam z pokoju. Usiadłam na fotelu i jak gdyby nigdy nic udałam, że oglądam coś co aktualnie lecialo w telewizji podczas gdy oni grali w butelkę, oczywiście kiedy mnie zobaczyli przestali i teraz tylko gapili się z pytającymi spojrzeniami.
- No co, nie można już normalnie oglądać telewizji?!

                                             Pamiętnik Liama- następny dzień.

    - Amy, spotkajmy się za godziną w tej kawiarni koło was- oznajmiłem dziewczynie i rozłączyłem się. Długo zastanawiałem się nad tą decyzją i dziś dotarło do mnie, że nie mogę być z osobą która ciągle mnie okłamuje, nie mówi prawdy i dłużej przebywa ze swoim przyjacielem niż kiedykolwiek ze mną. Kiedyś byla zupełnie inna. Teraz jej nie poznaję.
Założyłem na siebie jeansowe spodnie, w po dobie rurek  i czerwone converse. Co do góry nie byłem pewny ale w końcu postawiłem na koszulę w biało-czerwono- czarną kratkę.  Nie byłem pewny czy chcę  żeby to był koniec. Nie, ja nie chciałem żeby to był koniec. Ale już dłużej nie wytrzymam. Czy żaden z nas nie może sobie znaleźć normalnej, kochającej dziewczyny? Może i jestem zazdrosny ale na prawde nie widzę sensu aby ciągnąć to dalej.       Zazdrosna Sue, Co chwilę zmieniająca zdanie Emma i amy... Może i mam zbyt surowe zdanie o każdej z dziewczyn ale taka jest prawda. Dlaczego  Emma i zayn co chwile rozstają i na nowo łączą? przecież każdy,a nawet oni wie, że  powinni być razem. Dlaczego Harry znosi Sue?  Bo ją kocha. A ja? ja myślę, że kocham Amy ale nie zniosę dłużej jej zachowania. Chyba nikt z nas nie wie, czego tak na prawdę chce. Jednak dziś nie zamierzam zerwać z Amy. Mam w planie poważną rozmowę z nią i jeśli nadal będzie tak jak jest to...


Tak jak było ustalone spotkaliśmy się o 16 pod kawiarnią. Muszę przyznać, że Amy wyglądala po prostu przecudownie. Beżowa, skromna sukienka, włosy spięte w niedbały koczek. Naturalność... to cecha którą cenię najbardziej.
- Hej- pocałowałem dziewczynę w skroń i poszliśmy do stolika. Ona usiadła,a ja poszedłem dla nas zamówić, wiedziałem co lubi.  Trwało to chwilę, zaraz po tym wróciłem do Amy.
- Słuchaj, jak się za pewno domyślasz nie spotkaliśmy się tu bez powodu...- spojrzałem w jej głębokie oczy.
- Liam, ja cię przepraszam za to wszystko- patrzyła w dół, to był znak, że jest jej przykro- Wiem, spieprzyłam, ale proszę daj mi drugą szansę.
Nie wiedziałem co mam robić, ona sama czuła, że nie daję rady. Dlatego zrobiłem to, co podpowiedziało mi serce. Wstałem i podszedłem do mojej kochanej dziewczyny. Lekko przyciągnąłem ją do siebie- stanęła na przeciwko mnie. Patrzyłem jej głęboko w oczy, ona w moje. Teraz to już wiadomo co się stało :P Nasze usta zbliżyły się, czułem jej piękne malinowe perfumy które tak ubóstwiałem, teraz to juz nawet Cody nie zdołałby popsuć tej chwili.
Najpierw lekko musnąłem jej wargę aby potem połączyć nasze usta. Na początku bardzo delikatnie, ale coraz to namiętniej.
Oczywiście skończyło się na tym, że pogodziliśmy się, a Amy spała dziś u mnie :).



___________________________________________________________

No to jestem.  I teraz chciałabym oczywiście podziękować za komentarze które cały czas poprawiały mi humor :P ( oczywiście nie wszystkie :) ) Trudno przyzwyczaiłam się do krytyki. Ale ja też mam prywatne życie i nie mogę codziennie siedzieć i pisać dla was rozdziały. Może nie dodaję po 3 rozdziały tygodniowo ale trudno, jeśli wam to nie pasuje to przecież nikt was nie zmusza do czytania. A jeśli myślicie, że dodając mi komentarze typu ,, Po co w ogóle piszesz tego bloga" coś zmienicie to się mylicie. Ja wiem po co piszę bloga i powtarzam jeśli coś ci nie pasuje to nie musisz się ze mną męczyć i czytać, jest tuziny innych ciekawszych blogów którymi możecie zastąpić mój. I pewnie wam będzie lepiej bo będziecie mieli kilka rozdziałów tygodniowo,a i mi też będzie milej jeśli nie będziecie mnie hejtować ;) Bo krytyka to nic złego, a nawet dobrze jeśli słyszy się krytykę ale nie pięćset razy na ten sam temat,  i hejt, a krytyka to tez zupełnie co innego.Ale jeśli by się okazało, że nikt nie będzie mnie czytał lub tam zaledwie z 2 osoby to uważam, ze pisanie bloga również nie ma sensu, ja się będę wysilać, a wy nie napiszecie ani jednego komentarza...
JA wiem, że na prawdę nie jest fajnie, że  robię sobie ciągle przerwy, że długo nie dodaję rozdziałów. Ale ja nawet sama nie wiem dlaczego tak jest. Wiem, że kiedyś tak nie było ale porównajcie sobie jak ja pisałam te dawne rozdziały. Były mega krótkie i często pisane bez sensu.

Mam nadzieję, że moją wypowiedzią nikogo nie zraniłam, a zarazem coś wam przekazałam. I mam tez nadzieję że wyczuliście gdzie napisałam przenośnie it.
Dziękuję bardzo osobą które poprawiły mi humor komentarzami : NeverSayNever, anonimkom, First Love, kolejnemu anonimkowi, Lovely, Em ma, Forever Young :P

Kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek ale tylko jeśli pod tym rozdziałem pojawi się

                                6 komentarzy  


Pozdrawiam serdecznie

                  Nika :*

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 2 (28)- Matko, co ja zrobiłam?

                                                                             Londyn,02.07.2013r.
                                            Pamiętnik EMMY

-Czas już wstawać - zauważyła Amy po tym jak ja leżałam w łóżku już 2 godzinę i rozmyślałam.
Roześmiałam się. - Nieźle wczoraj balowałaś, co?-spojrzałam się na nią.
- Taaaa. Chciałabym- westchnęła. Oby dwie wstałyśmy i pościeliłyśmy łóżka.
-Dziś ja pierwsza!- krzyknęła brunetka i już po chwili zamykała się w łazience. Nie skomentowałam tego...
Podeszłam do szafy i wybrałam pierwszy,lepszy T-shirt i spodnie. Zostawiłam ciuchy na łóżku, poszłam do kuchni. Na szybko uszykowałam sobie kanapkę z nutellą. Zjadłam ją stojąc przy mikrofalówce, czekałam na kakao. Jednak po chwili usłyszałam, że Amy wychodzi z łazienki i zapominając o śniadaniu jak najszybciej wbiegłam do pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Znając moją współlokatorkę to nie wzięła ze sobą ciuchów i chciała się po nie cicho wymknąć ale jej się nie udało. - Hahahahah- zaśmiałam się złowieszczo przy drzwiach, a żeby nie słyszeć jej marudzenia włączyłam radio.
Wzięłam szybki prysznic,umalowałam się i w szlafroku wyszłam z łazienki. Amy od razu wbiegła do środka. Sama tylko się zaśmiałam i poszłam do pokoju  . Zalożyłam wcześniej wybrany zestaw i spięłam wlosy w kucyk Krzyknęłam do Amy krótkie ,, jade do pracy, do zobaczenia" i wyskoczyłam z domu.

- Hej Kyle!- powitałam współpracownika zakładając fartuch firmowy.
- O cześć Emma- przytulił mnie - Jak tam minął dzień wolny?
- No wiesz... zero odpoczynku i takie tam szaleństwa - mrugnęłam i wyszłam z pokoiku na ,, przerwy". Powitałam stojącego przy ladzie klienta no i po prostu zaczęłam przyjmować zamówienia.
 I oczywiście od razu coś musiało pójść nie tak.
- Emma? Pracujesz w starbucks'ie?- z kpiną słowa skierował do mnie mój braciszek.
- Ja przynajmniej nie żebrze kasy od kumpli- chłopak podszedł do lady
- Powiedziała dziewczyna rok mieszkająca u kumpeli- zaśmiał się i przybił piątkę jednemu z  przyjaciół.- Tak więc poprosimy Frappuccino 3 razy- mrugnął.
- no, cos jeszcze?
- Dlaczego jesteś taka niemiła dla klienta?- rozejrzał się- napiwku nie będzie- zrobił smutną minę i zabrał swoje 3 kawy.
Aby trochę się rozluźnić po tym niemiłym spotkaniu odwróciłam się i zaczęłam dusić rękoma powietrze wyobrażając sobie, że to mój braciszek.
-Wszystko w porządku ? zastąpić cię?- z pomocą przybiegł Kyle :) 
- Jeśli cie się chce- uśmiechnęłam się- Dziękuję- odchodząc pocałowałam go w policzek. Zdjęłam fartuch i usiadłam przy ladzie. Właściwie dziwne było to, że prawie w ogóle nie ma ludzi. Zawsze były tu tłumy i nigdy się nie wyrabialiśmy- dziś stoliki były puste, a utarg malutki. A tam.... mi się podobało :p. 
- Prosze.- Brunet podsunął mi pod nos kawę i uśmiechnął się
- dziękuję po raz drugi. Wiesz, że cie kocham.
- Przecież mnie wszyscy kochają- zaśmiał się i usiadł na krześle przed kasą.
- Jak tam sprawy z zespołem?- poruszył dziwnie brwiami ( zawsze tak robił gdy o nich mówił, mówiąc zawsze mam na myśli 2 tygodnie od których się znamy.)
- A no normalnie. Wiesz, Niall się speszył i w ogóle nie gadamy, Harry jest ograniczony przez tę jego piękną czerwonowłosą Sue, Louis znalazł( w końcu-pomyślałam) dziewczynę, Liam i Amy to sam wiesz, a Zayn? Zayn no chyba normalnie.
-Normalnie, czyli cały czas tak bardzo cię kocha,a ty go odrzucasz- uśmiechnął się
- Ejj! to nie śmieszne - wyciągnęłam ciało i rękę tak bardzo aby go dosięgnąć i walnąć z całej siły ale trochę mi nie wyszło bo tylko pacnęłam go palcem :( 
-Biedna,taka niska i krótka  Emma- wyszczerzył się 
- No weź... 

 - O hej Harry- przywitałam przyjaciela entuzjastycznie. - I Sue...
- Tsa hej- odpowiedziała
- No hej pracowniku- przytulił mnie Harry,a jego dziewczyna odchrząknęła znacząco. 
- To może ty kochanie pójdź usiądź, ja zamówię i zaraz dojdę- zaproponował loczek,a czerwonowłosa posłusznie zrobiła o co ją prosił. 
- No to jak się pracuje?- poruszył dziwacznie brwiami
- A no ,jakoś leci - uśmiechnęłam się.- A jak z Susane?
- A no, jakoś leci - tak jak ja uśmiechnął się.
- To co, dziś wieczorem przyjdź z chłopakami. zaproponowałam- Możesz wziąć Sue- powiedziałam to już nieco ciszej. Obejrzymy coś lub coś porobimy- uśmiechnęłam się ale widząc , że tamta cały czas nas obserwuje po prostu przyjęłam zamówienie, napiwek i wróciłam do obsługiwania klientów.

                                                                      ...

            Kochany pamiętniku. dzisiejszy dzien minął. Cieszę się, że mam tylu fantastycznych przyjaciół. Szkoda tylko, że w miłości mi się tak nie szczęści :). Oby Liam i Amy w końcu sobię wszystko wyjaśnili ^^
Chciałabym tylko aby Niall zachowywał się jak dawniej.
  
                                                                                    Londyn,02.07.2013r.

                                              Pamiętnik  AMY
 
                                               ...

 Dzisiejszy poranek mogę dodać do tych najnudniejszych paru  jakie do tej pory przeżyłam. Cały czas chodziłam po mieszkaniu, nie miałam co robić i no najzwyczajniej w świecie się nudziłam. 

Koło godziny 12 zaczęłam się szykować na odwiedziny Cody' iego. Zmieniłam znoszone dresy na czarne rurki, a biały, luźny T-shirt na obcisłą ,miętową bokserkę. Do tego dopasowałam siwą marynarkę i baleriny. Włosy rozczesałam i wyprostowałam. Aby wyglądać dość naturalnie nie pomalowałam się( jedynie rzęsy). usiadłam przed telewizorem ale nie mogłam skupić się na tym co aktualnie leciało. Cały czas zastanawiałam się kiedy przyjdzie, czy przyjdzie, jak będzie ubrany, co będziemy robić. Chwilę po tym usłyszałam pukanie do drzwi. Aby nie wyjść na totalną wariatkę po woli podeszłam i otworzyłam. Jednak kiedy go zobaczyłam tak się ucieszyłam, że cały plan poszedł na marne. Od razu rzuciałam się na niego i zaczęłam go ściskać, oczywiście on robił to samo. 
- Dobra zamykaj drzwi, wychodzimy. - powiedział stanowczo ale tak naturalnie
- Okk.- zrobiłam co kazał i szłam tam gdzie mnie prowadził.
Całą drogę do samochodu gadaliśmy. W ogóle nie było minuty, sekundy ciszy. tematy same cisnęły  się do ust.

  Pojechaliśmy na tyły szkoły do której chodziliśmy. Glupio mi się było do tego przyznac ale jeszcze tam nie byłam, nigdy nie wychodziłam na tyły, po prostu nie wiedziałam jak tam jest. Byliśmy sami, oczywiście jego sie nie bałam, byłam pewna, że nie ma czego.  
 Usiedliśmy na jakims murku, Cody wyciągnął z zza niego dwa piwa, z tego jedno wręczył mi. Z kieszeni wyciągnął paczkę fajek- jedną zapalił, a potem skierował pudełko do mnie abym też sobie zapaliła. Co do tego miałam swoje zdanie i nigdy nie paliłam. Jednak nie chciałam przy nim wyjść na jakąś bojączkę więc też zapaliłam. Resztę godzin gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. On był już trochę podpity...
- To co. Włamujemy się do szkoły?- powiedział naturalnie i wiedziałam, że nie żartuje.
- Odbiło ci? lepiej się zmywajmy, już późno. - zeskoczyłam z murku i miałam nadzieję, że on zrobi to samo.
- Boisz się?
- Nieeee no co ty- i to właśnie było kłamstwo- myślę, że nie ma czego ale chyba wolą już wracać.
- No dalej chodź!
W końcu jednak wygrał on i poszłam za nim. Byłam strasznie nie spokojna i cały czas miałam nadzieję, ze dojdzie do tego ze to głupie i się wycofa. Jednak on był przekonany, że będzie fajnie. Nie wiedziałam czy mam uciec czy zostać...
Cody otworzył drzwi ,, swoim sposobem" . Weszliśmy do środka, sama muszę przyznać, że trzęsłam się jak galareta. 
Powiem, że chyba wolałam nudny poranek niż taki wieczór.
I stało się to czego tak się obawiałam. - Alarm się włączył! Cody!
- No przecież słyszę! chodź- pociągnał mnie za rękę i szybko wybiegliśmy z budynku. Migiem wpakowaliśmy się do samochodu i z piskiem opon odjechaliśmy z tamtego miejsca. Widziałam w lusterku światła samochodu policyjnego.
- Nie dość, że udało nam się uciec to jeszcze udało mi się zwinąć Ten drogocenny obrazek.
- Co?!!!!!, Matko, co  ja zrobiłam!?


Poczułam wibrację w kieszeni- odczytałam sms ,, jesteśmy z chłopakami  w domu. Gdzie jesteś?"

No świetnie nie dość, że jeśli nas złapią to pójde do więzienia to jeszcze Liam ze mną zerwie bo jestem z Codym. A dzień zapowiadał się taki nudny. 




_________________________                 TO BE   CONTINUED               ________________






- Kyle    ( z filmu LOL ( 2012) - polecam!)














OKK. Tak więc jestem i mówię (:P)  w sobote ide na wesele :| i musze sie trochę do niego uszykować i tak dalej.  Ogl muszę się trochę do szkoły zacząć przygotowywać :/ i wgl jakoś muszę trochę od wszystkiego odpocząć. Tak więc postanowiłam zrobić 2 tygodnie bądź może 3 tygodnie przerwy. I tak teraz jeszcze ludzie są na wakacjach więc może ktoś kogo nie ma będzie chciał trochę poczytać tego bloga więc nie chcę aż tyle dodawać teraz. Bliżej roku szkolnego znów zacznę pisać i ogl napiszę sobie jeszcze parę rozdziałów w przód i będzie mi łatwiej i będę więcej i częściej dodawać i wgl.  


 Tak więc kolejny rozdział będzie bliżej września i tylko jeśli pod tym pojawi się  

                                   7   Komentarzy .  



Dziękuję :) , pozdrawiam 

                 NIka :*
                    

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

W końcu. ♥

    Dziś lub jutro nowy rozdział!!!!

I właśnie postanowiłam, że będzie jeden rozdział na tydzień chyba, że np. uda mi się i dodam 2 :)

        ___________________________________________________________________

Chłopcy wczoraj♥ ! aaa! :D tylko na ich występ czekałam a potem to tylko się podniecałam, że jak fajnie, że wystąpili :D









   Tuturututu !!. :D


                                                ^^^ Kocham !. :D :p♥




                                                         


Tak więc przepraszam, że długo czekacie ale mam nadzieję, że kiedyś się poprawię ! . ;)

Całusy
    Nika :P

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 1 (27) - Obrót o 180 stopni

                                                                Londyn, 01.07. 2013r.       
                                      Pamiętnik EMMY


  Przez jeden głupi pocałunek moje życie obróciło się do góry nogami. Kiedy ostatni raz robiłam wpis do mojego pamiętnika była dokładnie w Wigilia Bożego Narodzenia w tamtym roku. Od tamtego czasu trochę się pozmieniało... Od wczoraj czyli od dnia w którym zakończyłyśmy z Amy szkołę mieszkamy razem. Ja w końcu uwolniłam się od rodziców alkoholików,a Amy od swojej przepracowanej mamy. Ostatni rok trochę sobie składałyśmy aż w końcu było nas stać na wynajem mieszkania. Teraz jesteśmy już całkiem samodzielna, a dodatkowo ja znalazłam pracę na lato, z tego co wiem to brązowowłosa jest właśnie w trakcie szukania sobie czegoś. Nie wiemy jeszcze tylko   co ze studiami; ale na razie są wakacje.
Teraz należałoby opisać trochę sytuację "miłosną"   Amy jest z Liamem i z tego co wiem bardzo dobrze im się układa, aczkolwiek na moje oko mogłoby być lepiej,a dlaczego to wyjaśni się trochę później. Ja?  Hmmm... Jak to nazwać. Aktualnie jestem sama. Po pocałunku z Zaynem który ostatnio opisywałam wiele się między nami działo ale doszliśmy do wniosku, że to co nas łączy to na pewno nie miłość. Aczkolwiek w moim życiu adoratorów nie brakuje :) Miesiąc temu Niall wyznał mi miłość, a Susane cały czas oskarża mnie o podrywanie jej faceta. To już nie ta czerwonowłosa osóbka co kiedyś od kąt  ułożyło im się z loczkiem ta cały czas go pilnuje i jest cholernie zazdrosna. Całymi dniami przesiaduje u biednego Harrego, ten nawet nie może w spokoju zjeść, a co tu dopiero myśleć o imprezach czy odwalaniem z chłopakami. Całe dnie musi być z Sue i co ten biedny ma zrobić?

 Dziś nie miałam nic w planach, jedyne co siedziało mi w planach to wstać w południe, obejrzeć stare odcinki jakiegoś serialu, zjeść obfity obiad i iść gdzieś... gdzieś? gdzie to może być... no cóż zastanawiałam się przed pójściem spać gdzie bym mogła iść ale nic nie wymyśliłam. wstałam o 13.00. Nawet nie miałam ochoty  zwlec się z tego łóżka, w końcu dziś miałam dzień wolny i tym samym zero pomysłów na dalszą część tego letniego dnia. Podnosząc lekko głowę do góry ujrzałam zachmurzone niebo- Wiedziałam!- krzyknęłam nie wiadomo do kogo, nie wiadomo z jakiego powodu, przecież Amy nocowała dziś u Liama. Nagle przypłynęły do mnie jakieś dziwne chęci i nawet nie mogąc powstrzymać tego robiłam podniosłam się i usiadłam na łóżku. Nogi miałam odkryte,  ziewnęłam lekko i przeciągnęłam się. Już kładłam na ziemi jedną nogę aby wstać- lewą nogę. Nagle zobaczyłam co robię i zmieniłam lewą nogę na prawą - sama zaśmiałam się z tego co zrobiłam. W końcu bezproblemowo wstałam, sięgnęłam z wieszaka mój szlafrok w ciapy- założyłam go na siebie i wyszłam z pokoju. Wychodząc od razu znalazłam się w salonie połączonym z kuchnią. Po drodze do lodówki włączyłam telewizor. Słuchając cały czas jakiś wiadomości wyciągnęłam masło czosnkowe i bagietkę. Wszystko ładnie sobie zrobiłam, do tego trochę sałatki. Położyłam to wszystko na stoliku przed telewizorem, a zaraz po tym wróciłam po szklankę zimnego, pomarańczowego soku.

O godzinie 15.00 dotarło do mnie, że przecież muszę coś dziś porobić, bo cały dzień siedzieć w domu nie zamierzam . Nie wiem dlaczego ale bardzo ciągnęło mnie dziś do domu chłopaków,a  nie chciałam robić nic na przekór sobie. Wstałam, wyłączyłam telewizor i powędrowałam do łazienki. Tam wzięłam zimny prysznic i umalowałam się. Dopiero wtedy czułam się na prawdę dobrze. Podśpiewując pod nosem cofnęłam się do mojego pokoju i otworzyłam szafę. Jednak chęć przeżycia głupawki wygrała i zaraz  stałam się gwiazdą. Stanęłam z dezodorantem na łóżku, nogą włączyłam wierzę i zaczęłam śpiewać pierwszą lepszą piosenkę która leciała w radiu. Wyobrażałam sobie, że mam koncert i śpiewam dla miliona fanów; fajnie tak czasem oderwać się od rzeczywistości. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to co teraz robię jest idiotyczne więc przestałam. Zeskoczyłam z łóżka i rzuciłam mój mikrofon w kąt. Podeszłam do szafy i zastanawiając się czy nie będzie mi zimno wygrzebywałam komplet ciuchów o którym myślałam już od rana. Założyłam na siebie ciemne, jeansowe rurki, białą bokserkę,a na to arbuzową marynarkę z bawełny. Z dołu szafy sięgnęłam białe,przybrudzone, krótkie converse Amy które genialnie dopełniały całość... pozwoliłam sobie je pożyczyć. Dobrałam do tego srebrny, długi wisior i zegarek na białym pasku. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Przeglądając w lusterku czułam, że prezentuję się świetnie. Wsunęłam do kieszeni telefon i trochę kasy. Byłam gotowa do odwiedzin, ale postanowiłam po drodze wstąpić do  sklepu ze słodyczami.

Zaparkowałam samochód i wyciągnęłam wielką torbę z przedniego siedzenia. Torba pełna czekolady, żelków, nutelli, żelków, chipsów, popcornu,żelków itp. Z trudem ją uniosłam ale jakoś doszłam do drzwi. Oparłam się o ścianę domu i zadzwoniłam do drzwi. Chwilę po tym otworzył mi Louis. Ucieszony na mój widok wręcz skakał przede mną, fakt dawno tu nie byłam. Położyłam torbę na stole i zaraz po tym jak wszyscy się ze mną przywitali stanęli w koło niej i wręcz wyrywali sobie produkty.
- Ej!- wydarłam się- Może usiądziemy jak kulturalni ludzie przed telewizorem i się podzielimy ?!
- No dobra- odpowiedzieli bez entuzjazmu.
Zrobiliśmy tak jak powiedziałam, jak za dawnych czasów włączyliśmy film i w ósemkę usiedliśmy na sofie, fotelach i podłodze. Żarcie znalazło swoje miejsce na stołach i u Nialla na kolanach. Film wybrał Harry więc wiedziałam, że będzie to coś z seri ,,kac vegas" itp. No i dużo się nie pomyliłam ,, Kochanie poznaj moich kupli " film spoko i w ogóle, wszyscy się śmiali. Wiele ciekawych momentów.
Ja zajęłam miejsce koło Zayna i oparcia więc nie miałam za bardzo wygodnie ale co tam ułożyłam się na mulacie. Właściwie nadal utrzymywaliśmy kontakt, ktoś nieznajomy mógłby pomyśleć, że chodzimy ze sobą. Nawet czasem zdarzy nam się złapać za ręce czy coś...

W końcu gdy film się skończył Amy i Liam pożegnali nas ponieważ wychodzili na kolację. Ale oni są słodcy... Sue musiała lecieć już do domu, Louis się podobnież umówił. uuuu ^^ Tak więc w domu zostałam tylko ja, Zayn, Harry i Niall. Kurde... niezręczna sytuacja. Blondynek też musiał to poczuć ponieważ, jak najszybciej ulotnił się do swojego pokoju.
- To co robimy?- spytał zaraz po tym Harry
- Nie wiem... w sumie ja bym coś jeszcze obejrzała. Może chodźmy do kina?- spojrzałam na mulata, a zaraz po tym na loczka.
-Mi pasuje!- krzyknęli równo. Zaśmiałam się.

- Niall idziesz z nami!?-krzyknęłam kierując głowę w górę.Sstaliśmy już w tedy przy drzwiach.
- Nie dzięki.
-oookeeej.

Ja zajęłam miejsce kierowcy,a obok mnie wgramolił się Hazza. Całą drogę do kina nasz loczek nadawał jak to on ma źle z Sue. Nie dziwię się w sumie, ale cóż, przecież może z nią zerwać... a, że się boi to już inna sprawa. W końcu dojechaliśmy na parking. Wyszliśmy z samochodu i zaczęliśmy już iść do środka budynku kiedy nagle :
- Ostatni kupuje bilety- krzyknął w naszą stronę Zayn i ruszył przed siebie.
- Osz ty! to nie fer- ale cóż nie chciałam wydawać tyle kasy więc po chwili już prawie go dogoniłam. Biedny Harry nie zczaił się o co chodzi i to on musiał kupić bilety, ja z drugim kolegą na współę kupiliśmy dla wszystkich jakieś przekąski.  Za namową chłopaków poszliśmy na ,, kac vegas 3 " no cóż...

 Dzisiejszy dzień przeminął mi dokładnie tak jak chciałam. Cieszę się, że mam takich wspaniałych kumpli... jutro do pracy :(. Z chęcią opadłam na łóżko, obok mnie zajęła miejsce Amy, lepiej się czuję kiedy wiem, że oprócz mnie w tym pokoju jest jeszcze ktoś.


                                                                 Londyn, 01.07.2013r.
                                   Pamiętnik AMY

 Dziś spałam trochę niespokojnie, całą noc myślałam o tym, że Emma jest sama, a Cody dziś wraca z wakacji ( które zrobił sobie wcześniej :)   bałam się o nich, byli dla mnie bardzo ważni jednakże nie mogłam tego okazywać w końcu byłam z moim chłopakiem.
Nie miałam ochoty cały czas leżeć w łóżku.  Wstałam i po cichu podeszłam do drzwi. Spojrzałam za siebie, aby upewnić się czy czasem nie obudziłam Liama, spał więc spokojna wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na dół. Oczywiście widząc lodówkę zaburczało mi w brzuchu. Wyciągnęłam z niej nutellę. Z szuflady wygramoliłam ostatnią łyżeczkę i włożyłam ją do buzi. W jednej ręce trzymałam słój mojej ulubionej czekolady , a w drugiej sok, no niestety szufladę musiałam zamknąć pupą. Usiadłam spokojnie przy stole i po chwili zaczęłam się delektować moim śniadaniem.

- Hej, śpiochu. Może byś już wstał?- skierowałam słowa do Liama który jedyny z tego domu jeszcze spał. Jednak kiedy moje słowa nie poskutkowały szybko podeszłam do okna i brutalnie odsłoniłam zasłony- zadziałało, Liam nareszcie wyrwał się ze snu. Przez chwilę nic nie mówił jednak zaraz po tym wziął do ręki jedną z poduszek i rzucił ją w moją stronę, niestety nie doleciała. Odruchowo zaczęłam się śmiać.
- O tak ,bardzo śmieszne! Jestem zaspany... Chodź tu do mnie !- wyciągnął ręce
-Chciałbyś- zaśmiałam się. Podniosłam poduszkę z  ziemi i powtórzyłam jego ruch, tylko, że tym razem poduszka trafiła.
-Bardzo zabawne- przysunął się bliżej mnie i pociągnął mnie za rękę. Upadłam na niego. Oczywiście i on i ja caly czas się głośno z tego śmialiśmy.
Usiadłam na jego torsie; on splótł  ręce na moim karku i przysunął moją głowę do swojej. Złożył na moich ustach soczysty pocałunek.
-mmm... mógłbyś tak robić codziennie?-teraz ja go pocałowałam
-A mógłbym, oczywiście jeśli nigdy więcej nie będziesz mnie tak brutalnie budzić.- znów mnie pocałował lecz tym razem namiętniej.
 patrząc w moje oczy chłopak odgarnął jedną ręką moje włosy do tyłu,a drugą dotykał moich ust. Chciałabym aby ta chwila nigdy się nie skończyła, aby robił tak cały dzień. W końcu czułam się dobrze i niczego więcej nie było mi trzeba. chwilę jeszcze spędziliśmy w tej pozycji. Niestety przyszła Sue, w tej chwili nikt nie mógł siedzieć spokojnie. Ona wszystkim rozkazywała... kiedy już tu przyszła zachowywała się jakby dom należał do niej.
-  To co? idziemy na śniadanie.- pocałowałam go i wstałam z łóżka. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę i nałożyłam To. Szybkim ruchem splotłam włosy w niedbałego koka. Wyciągnęłam z szuflady t- shirt chłopaka i rzuciłam w jego stronę. Wychodząc posłałam mu całusa.

- To my lecimy na kolację- pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy na dwór.
-Gdzie właściwie jedziemy?
-Dowiesz się jak dojedziemy.
Liam wiedział, że nie lubię niespodzianek dlatego ciągle mnie tym męczył. Niezapowiedziane wizyty, kolacje, imprezy. Dlaczego?!

Wiedziałam, że będzie cudownie, jest taki romantyczny. Z nim czuję się tak prawdziwie, swobodnie. Nie myślę o rodzicach i ogólnie nie przejmuję się niczym. Przy nim po prostu czuję że żyję.
I zawsze miałam nadzieję, że on czuje się tak samo.
Na dworze było już coraz ciemniej. W radiu leciała jedna z piosenek maroon 5, z tego co kojarzę to chyba she will be loved. Lubiłam ją, wpadała w ucho. W myślach układałam sobie do niej teledysk, często tak robiłam, to pozwalało mi sie odprężyć. Dopiero po chwili zorientowałam sie, że ktoś do mnie dzwoni. Wygrzebałam z torebki telefon i widząc zdjęcie Cody'iego od razu się uśmiechnęłam.
- No cześć misiu- zaśmiałam się. Z Codym codziennie dawaliśmy sobie inne przezwiska, a na myśl akurat przyszedl mi misiu. Ale kiedy spojrzałam na Liama wiedziałam ze to chyba nie był najlepszy pomysł.
-Jak wczasy?
-No pewnie. to jutro po południu?
-Oki, do zobaczenia. Całuski.

- Musicie sobie tak słodzić?- spojrzałam na bruneta- Czy musicie do siebie tak mówić?- na jego twarzy widać było złość;
- To przecież nic nie znaczy.

Dalsza część drogi minęła w ciszy. Nie rozumiałam go, przecież sobie ufamy,a on nie ma o co się wściekać.
Nie mogłam się doczekać kiedy w końcu zaparkujemy i pójdziemy do restauracji. Miałam nadzieję, że nareszcie się do mnie odezwie. I nie myliłam się. Mimo, że nadal był zły wiedział, że musimy rozmawiać, a jego maniery nie pozwalały na bycie nie miłym na randce. Oczywiście otworzył mi drzwi, a do pomieszczenia szliśmy za rękę; jednak bez słowa.

Na kolacji trochę się odzywaliśmy, jednak były to tylko pojedyncze i bez sensu słowa. Nie mogąc tego wytrzymać przeprosiłam go ( tak właściwie to za nic) i było trochę lepiej. Następnym razem muszę powiedzieć Cody'iemu żeby do mnie nie dzwonił gdy jestem z Liamem. Dzisiejszy dzień? Mógłby być lepszy.








__________________________________________

Tak więc jest 1 rozdział. Napisałam go pamiętnikiem, tak jak już napisałam wcześniej. Wolicie żeby było pisane tak czy z perspektywy?. Nie mogę wam powiedzieć kiedy kolejny rozdział, myślę, że pewnie jakoś w niedzielę. Mam nadzieję, że się wam podoba.
Okej więc to chyba na tyle.

Pozdrawiam
      Nika :**

sobota, 4 sierpnia 2012

Bohaterowie 2



Amy Evans ( 18l) - Nastolatka której historię już znacie...
Teraz przeprowadziła się z Emmą do mieszkania, zaczyna
życie na nowo. Ma kochającego chłopaka Liama i najlepszą
na świecie przyjaciółkę Emmę, do tego przyjaźni się z jej bratem Cody'm, kumpluje się z resztą zespołu ale najlepsze kontakty i tak utrzymuje z Liamem, Louisem i Harrym. Aktualnie poszukuje pracy, możliwe, że po wakacjach pójdzie na studia. Kiedyś lubiła się z Sue ale teraz nie utrzymują za bardzo kontaktu.  Amy kocha swojego chłopaka jednak ten może być trochę zazdrosny o jej kontakty z Cody'm.










Emma Larousse (18l) - również znacie jej historię;
Kiedy skończyła 18 lat wydoroślała, pracuje, nie ma chłopaka. Niall się w niej kocha, niedawno jej to powiedział, Dziewczyna i Zayn uznali, że jednak do siebie nie pasują.  Na razie Emma nie ma chłopaka aczkolwiek ostatnio bardzo mocno zaprzyjaźniła się z Harrym, czy cos z tego wyniknie?








Susane Wright (18l) odkąd wróciła do Londynu i jest z Harrym okropnie się zmieniła; jest strasznie zazdrosna o chłopaka, chce aby każdą chwilę spędzał z nią, podejrzewa Emmę o to, że ta chce jej go zabrać.







Cody Larousse (18l) - brat Emmy. Kocha się w Amy, przyjaźni się z nią ale na razie nic więcej po między nimi nie ma. On chciałby to zmienić ale wie, że dziewczyna ma chłopaka którego bardzo kocha.

Cody nie jest typem miłego chłopaka.W szkole był uważany za największego drania, ma swoją paczkę kumpli podobnych do niego. Pali, pije, jest strasznie nie miły...   Co takiego widzi w miłej brunetce?








One direction:
Harry Styles, Zayn Malik,Liam Payne,Louis Tomlinson, Niall Horan.  Zespół składający się z chłopaków od lat 19- 22 :p są strasznie pokręceni i co rusz się wygłupiają :P Liam chdzi z Amy, Zayn chodził z Emmą, Harry chodzi z Sue ale od niedawna podkochuje się w Emmie, Louis nie ma dziewczyny, szuka tej właściwej, Niall' owi wydaję się, że kocha Emmę.










____________________________________________


Okej! odświeżenie bohaterów :P

 Rozdział dodam najpóźniej we wtorek :)

Pozdrawiam
   Nika :*

czwartek, 2 sierpnia 2012

Czy chcecie?

 I na razie na samym początku trochę słów ode mnie. Jeśli ktoś zechce jeszcze to czytać to zaczynam od nowa. Wiele razy już próbowałam zakończyć tego bloga i wymyślałam co tu zrobić żeby jak najszybciej go skończyć. To był mój pierwszy blog, czytając pierwsze rozdziały można dostrzec jaka jeszcze byłam wszystkiego nie świadoma. Rozdziały krótkie,bez sensu... i to był jeden z powodów dla których zamknęłam bloga. Kolejny i chyba kluczowy to to, że chciałam spróbować czegoś  nowego, nowego bloga ale pisanie tego szło mi o stokroć lepiej... Stęskniłam się za tym blogiem,znów mam na niego mnóstwo pomysłów tylko chcę wiedzieć czy będziecie to czytać? Dream about the future nie cieszy sie taką popularnością jak ten blog, w ogóle jakoś słabo mi idzie. Bardzo chciałabym abyście wszyscy wybaczyli mi to jaka jestem, nie powiem od waszych niektórych komentarzy (kiedy ogłosiłam koniec lub kiedy nie dodawałam rozdziałów na czas) nie było mi zbyt milo , wiem, że to moje zachowanie jest denerwujące i w ogóle ale obiecuję, że jeśli dacie mi jeszcze szansę to się postaram aby wszystko było dobrze.

Planuję dodać nowy ( odświeżony) post z bohaterami, oczywiście oni nie zmienią się. Wygląd bloga planuję inny, pisać posty trochę inaczej- inaczej czyli hmmm.... zastanawiam się czy zrobić coś takiego, że będę pisała coś w formie pamiętnika, pamiętnika raz Emmy, raz Amy. Ale jeszcze nie wiem.

Tylko pytanie do was :      Czy chcecie kolejną część tego bloga ( wtedy z dream about the future dałabym sobie  spokój)  Czy z tym blogiem mam dać sobie spokój ?



Jeszcze raz was przepraszam za mnie i pozdrawiam

        Nika :**